- Ty... jędzo! - syknął wygrzebując się z wody.- Odgryzę ci głowę!
- Idź sobie!
- Zamorduję cię! Ukatrupię! Wyciągnę wątrobę przez uszy! - powoli ból przechodził, ale jego duma ucierpiała jak diabli.
W końcu znalazł się przy niej ze wściekłym grymasem. Uderzył dłonią w pobliskie drzewo.
- Jesteś niewychowaną jędzą! Mogłem dać cię pożreć tym wszystkim potworom! Nigdy już nie będę takim idiotą aby ci pomagać! - krzyknął i ruszył, wyjątkowo powoli do obozu.
Każdy krok sprawiał ból. W końcu dotarł i opadł ciężko oparty o drzewo.
- Część Yuni. - powiedział radośnie brat.
- Zamilcz.
Spojrzał zaskoczony.
- C...co się stało? Spotkałeś potwory?
- Taa jednego na pewno.
Nieopodal pojawiła się Lurinna, ściskając resztę ubrań z czerwoną twarzą.
- Cześć Lurinno - powiedział radośnie Medi.
Nie odpowiedziała tylko usiadła w bezpiecznej odległości, raz na jakiś czas spoglądając na wściekłego wojownika.
- I jak? Nic ci się nie stało? Yunashi poszedł cię szukać. Baliśmy się, że coś cię pożarło. - pokiwał głową z naturalną naiwnością.
W dziwny sposób spojrzała na niego. Czyli jednak smok mówił prawdę. Wyglądało na to, że naprawdę jej szukał aby ochronić od ewentualnego niebezpieczeństwa. A co za to dostał? Mocny cios w czułe miejsce. Odwrócił głowę aby nawet na nią nie patrzeć. Czuł się sponiewierany, niekochany, nielubiany, niedoceniany i ogółem urażony. Nie miał zamiaru nawet się do niej odzywać. Jego męskie ego dostało sporego kopniaka, a smocza arogancja spotęgowała to do rozmiarów katastrofy albo klęski żywiołowej.
- Echym... musimy odpocząć. Przynajmniej nieco. W nocy raczej daleko nie zajdziemy. - powiedział Medi patrząc raz na jednego, raz drugą.
Kompletnie nie rozumiał co się stało. Yunashi odwrócił się plecami z miną męczennika i starał zasnąć. Nie wyszło, więc wstał, zamienił w smoka i odleciał bez słowa, poszukać spokoju gdzieś wysoko.
<Lurinna? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz