Gdy usłyszała ciche, jakby niepewne pukanie do drzwi, warknęła odrzucając kołdrę.
- Wejść! - przed oczami wciąż miała plamki wcześniejszego snu.
Zobaczyła jednak Malthaela i pisnęła cicho, zakrywając się kocem.
- Czego chcesz? - zapytała ostro.
Demon wyglądał jakby właśnie stoczy straszliwy bój.
- Mogę wejść?
- No chyba... tak.
Zamknął drzwi i usiadł z sapnięciem obok łózka. Podciągnął wysoko kolana opierając brodę. Nie odzywał się długo.
- Malthaelu.
- Mmm.
- Co ty wyprawiasz?
- Ja... nie wiem właśnie.
Jęknęła z frustracji masując skronie.
- Mów konkretniej. Czy... - zalała ją fala gorąca. - Coś się stało Desmodorowi?
- Nieee. - westchnął głośno i zniżył głowę. - Wiesz... ty tylko o nim myślisz. Zastanawiasz się czy z nim wszystko dobrze. On to samo. Nie ma chwili by o tobie nie mówił.
- I? - zapytała podejrzliwie.
- Nie... wiesz... ja .. to był błąd. Lepiej pójdę. - zaczął wstawac niemrawo ale chwyciła go za skrzydło.
- Siadaj. Jak już zacząłeś to skończ.
Opadł na podłogę i ułożył głowę na łóżku.
- Nie wiem co robić. Jest taka dziewczyna...
Clary pisnęła radośnie.
- Zakochałeś się?!
- C...co?! NIE! Pff słuchaj a nie gadasz.
- Dobra, wybacz.
- No i ona... ona mnie nienawidzi. Ale ja nie wiem... no...
- Malthaelu. Mów spokojnie. Początek, rozwinięcie, zakończenie.
- To wyrocznia którą dostałem od Desmodora. Uciekła a ja za nią poszedłem jak idiota. Zraniła mnie. - poklepał się w miejscu gdzie miał kryształ. - Chciałem odejść i zamienić się w kamień. Nie mogłem jednak. A teraz... teraz... dałem się upodlić jej przyszłemu mężowi aby... no nie wiem... Co robię źle? Jestem demonem. Nikt i tak mnie nie polubi. Czy jest sens udawać, że potrafię czuć?
<Hehe Clary? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz