Bez ociągania się ruszyłam grzecznie za nim do wyjścia.
Opuściliśmy obskurny budynek i zaczęliśmy iść w kierunku który wyznaczył. Nadal czułam strach który mógł wyjść na powierzchnię w postaci histerii w każdym momencie. Jednak próbowałam zachować spokój, mam swoją godność i nie dam się znów traktować jak nic nie warty przedmiot.
Szliśmy brukowym chodnikiem.
Mijaliśmy wiele budynków, szyby odbijały światło świec które były zapalone po drugiej stronie. Zazdroszczę ludziom który teraz mieli gdzie spędzić noc.. w końcu nie wiem czy ten mężczyzna mówi mi prawdę. Teraz nie mogę ufać nikomu.
Podczas całej wędrówki nie mięliśmy najmniejszych szans na spotkanie kogokolwiek. Rozglądałam się nerwowo wokoło.. miałam wrażenie że nie jesteśmy sami. Ale może to po prostu przez to że niezły ze mnie tchórz? Zapewne tak.
Widząc jak znacznie zwolniłam przez swoje przemyślenia przyśpieszyłam kroku i zrównałam się z mężczyzną. Ale chwila, czemu nie staną by sprawdzić czy za nim idę? Udało mu się mnie omotać. Tak bardzo się go boję że nawet w tak korzystnej sytuacji nie miałam zamiaru ucieczki.
-Czyli moja metoda działa.-powiedział pod nosem.
-Nawet bardzo..-mruknęłam.
-Jak miło że wiesz co z tobą zrobiłem. Nie spodziewałem się że taka istota jak ty może być tak rozumna.-prychnął.
Westchnęłam cicho i potarłam dłonie o siebie.
Zrobiło się jeszcze zimniej niż wcześniej.. chyba zamarznę zanim dojdziemy do wybranego przez niego miejsca.
Po przejściu brukowego chodnika zaczęliśmy iść wydeptaną drogą.
Zastanawiam się co teraz się dzieje na statku..
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz