Siedziałam przy fotelu mężczyzny. Byłam naga a moje ciało pocięte w
różnych miejscach..z każdej z ran wypływała krew..czułam jak powoli
konam. Oparłam głowę o kolano mężczyzny,pogłaskał mnie po głowie.
-Masz już dość kochana..? To dopiero początek.-zaśmiał się.
-Proszę..wypuść mnie..błagam..-zaszlochałam.
-Naprawdę myślisz że to błaganie ci pomoże?-zakpił.-Chodź przyznam że w twoim wykonaniu to urocze.
Podniósł się i ruszył w stronę swojego łoża z baldachimem.
Kiedy już na nim usiadł ruchem dłoni przywołał mnie do siebie. Bałam się
mu sprzeciwić gdyż dzierżył w drugiej dłoni bat który już dziś zetknął
się z moim ciałem. Podeszłam do niego i posłusznie usiadłam na jego
kolanach.
-Chyba wiesz co cię czeka?-uśmiechnął się szarmancko.
Delikatnie pokiwałam głową i zaczęłam rozpinać jego koszulę.
Czułam jak ciarki przechodzą po moich plecach gdy jego usta zetknęły się
z moją skórą. Pisnęłam cicho i położyłam dłonie na jego ramionach.
-Coś ci się nie podoba kruszynko?-warknął i spojrzał na mnie.
Pokręciłam przecząco głową.
-I dobrze..-wrócił do pieszczenia ustami mojego ciała.
Pchnął mnie na łoże i zawisnął nade mną. Zbliżył twarz do mojej i złożył
na moich ustach agresywny pocałunek. Nie mogłam wytrzymać..odepchnęłam
go od siebie z całej siły.
-Zostaw mnie!-zamachnęłam się i uderzyłam go z otwartej dłoni w policzek.
-Ty mała..zapłacisz za to.
Zszedł z łóżka i chwycił bat. Bez skrupułów zaczął mnie nim okładać.
Wiłam się z bólu i krzyczałam w niebo głosy. Proszę..niech to się
wreszcie skończy.
Pościel była nasiąknięta krwią a moje ciało było nią pokryte. Z kącika moich ust ciekła stróżka krwi.
-Krzycz sobie i zdychaj..tu i tak nikt cię nie usłyszy..
Moje powieki opadły bezwładnie..ostatnie co usłyszałam to huk.
(Nessar? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz