Sytuacja zaczęła wymykać mi się spod kontroli. Byłam coraz bardziej wściekła. Na siebie, na nich a nawet na podejrzanych typów patrzących na mnie z ciekawością. Tak się złożyło, że wcale nie byli mi obcy. I nie łączyło nas nic negatywnego. Zero dyskrecji. Nic dziwnego, że nie przyjęto ich do Szeherezady.
- W takim razie wybieram paskudną śmierć. Miło było was poznać. - odburknęłam ponuro, lekceważąc ostrożność. Już wszystko jedno mi było, co sobie o mnie pomyślą. Chciałam jak najszybciej zniknąć z pola widzenia tych facetów. Nim zdążyli zareagować, wstałam i szybko pomaszerowałam w stronę wyjścia. Nagle drogę zastąpił mi jeden z "podejrzanych typów". Wysoki, chudy, prawie łysy i odziany w jakieś szmaty, które trudno było nazwać ubraniami.
- Nie tak prędko, maleńka. My się chyba skądś znamy - stwierdził raczej, niż zapytał, szczerząc się przy tym w znaczącym uśmiechu. Brakowało mu kilka zębów. Pamiętałam ten uśmiech i wiedziałam już, z kim mam do czynienia. Naciągnęłam kaptur, odpinając broszkę. Niepostrzeżenie wsunęłam ją do kieszeni.
- Nie pamiętam, żebyśmy rozmawiali... - powiedziałam głośno, tak, żeby Seen i Darrick usłyszeli.
- Jaka szkoda. A nie przypominasz sobie może... - nie dokończył. Darrick, jak się spodziewałam, rozdzielił nas i podstawił mojemu nadzwyczaj urokliwemu rozmówcy miecz pod gardło.
- Trzymaj się od niej z daleka - zagroził.
- Ależ ja nie chciałem jej skrzywdzić. Przecież ona całkiem niedawno okra...
- ZAMKNIJ SIĘ, IDIOTO! - przerwałam mu, rycząc z całej siły i ściągając tym samym na siebie zdumione spojrzenia wszystkich klientów karczmy bez wyjątku.
< Seen/Darrick? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz