.

.
.
.

niedziela, 4 stycznia 2015

Od Nessara - Cd. Meg

Nessar delikatnie wylądował na dachu wielkiego pałacyku.
- To tu? - zapytał a raczej wycharczał.
Przez przemianę wyglądał jak skrzyżowanie nietoperza z człowiekiem i mówić mu było raczej trudno. Li kiwnął głową. Złocisto srebrne włosy były wiecznie rozwiane.
- Nie wiesz ilu ich jest w... Nessar!
Wampir nie czekając na nic machnął skrzydłami. Zatoczył śliczne koło i wleciał przez okno do holu. Po chwili Li usłyszał pierwsze straszliwe krzyki.
- No to nici z zaskoczenia.
Podleciał aby choć nieco pomóc kapitanowi. Nie było to jednak potrzebne. Wzdrygnął się gdy jakaś okrwawiona głowa przeturlała się tuż obok.
- Jesteś obrzydliwy.
Nessar właśnie pozbawiał jednego ze strażników krwi i odrzucił go jak śmieć na ścianę.
- Gdzie ona jest! - wycharczał.
- Za mną. - zaczął biec korytarzem a wampir pod postacią nietoperzy mknął za nim.
Dotarli do wielkich drzwi okutych żelaznymi elementami. Nessar z impetem w nie uderzył, ale tylko zdołał lekko wgnieść.
- Moment - powstrzymał go Dżin.
Zamachnął kilka razy dłońmi a drzwi z paskudnym pyknięciem odskoczyły do środka. Widok który przed nimi odsłoniły spowodował spłynięcie na Kapitana mgiełki wściekłości. Meg leżała na łóżku, naga. Obijana przez sadystę biczem.
Wampir niewiele myśląc rzucił się do niego Mag zdołał się odwrócić i wypowiedzieć zaklęcie tarczy. Niewiele to jednak dało przeciwko furii przeciwnika. Atakował niestrudzenie, co chwila zmieniając postacie. Nietoperze wgryzały się w osłonę, osłabiając ją z każdą sekundą. Czarownik w porę się zorientował, że ma poważne problemy. Gdy silna łapa zacisnęła mu się na gardle, nie mógł już wycharczeć żadnych słów. Przerażone, przekrwione oczy spoglądały na istotę z koszmaru, błagalnie?
Dobył ostatkiem sił sztyletu i wbił dokładnie w serce poczwary. Nessar jęknął i wgryzł się z satysfakcją w szyję maga. Fontanna krwi poleciała w wielkim rozbryzgu.
Li tymczasem już podbiegł do nieprzytomnej dziewczyny. Zerwał kotary łózka i okrył ją delikatnie. Zaczął szeptać zaklęcia uzdrawiania aby choć nieco złagodzić jej obrażenia. Wiele jednak czasu upłynie nim do końca wyzdrowieje. Odwrócił się w momencie gdy Kapitan rozrywał na części ciało niedoszłego nadzorcy niewolników. Dżin skrzywił się i zadrżał.
- Co z nią? - doszedł go chrapliwy głos.
- Echym... żyje. Na Bogów Nessar! - wskazał sztylet wbity w jego pierś.
- Mmm wiem. - wyrwał go i jęknął, upadając na kolano.
- Będziesz żył?
- Pff jasne. Zabierzmy ją stąd.
Delikatnie chwycił dziewczynę w ramiona i wyleciał na mroźne powietrze nocy.
- Li.
- Tak?
- Spal ten dom. Niech się smażą.

<Meg? ^^ Pobudka w kajucie ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz