Yunashi siedział w wielkiej jaskini jako człowiek dla odmiany i zmartwionym wzrokiem spoglądał na leżącą nieopodal dziewczynę. Okryli ją ciepłym futrem i opatrzyli paskudną ranę. Spała dość spokojnie ale ogólna bladość twarzy ściskała go za serce.
- Głupia baba, jakby nie mogła zostać na tej skale. - mamrotał.
Był bez koszuli i Mediterano, również w formie nieudanego człowieka ze skrzydłami, opatrywał mu plecy. Rany wyglądały paskudnie, ciosy włóczni trolla przerwały skórę i otarły się o kości zostawiając długie bruzdy. Yuni syknął gdy brat przemywał jedną część.
- Straciłeś dużo krwi. - powiedział zmartwiony.
- Najgorsze jest to, że ta idiotka nie ma nawet łusek! Nie ma ich. Co ona sobie myśli. - kontynuował.
- Yuni.
- Czego?
- Nie ruszaj się.
- Pff a ty co? Pozwoliłeś jej na to. Powinienem cię zdzielić przez łeb... Au!
- No właśnie, nie gadaj tyle.
Yunashi zrobił urażoną minę i poruszył nerwowo skrzydłem co spowodowało dodatkową falę bólu. Gdy były ranne nie mógł ich przemienić w zwykłe ludzkie ciało. Dlatego teraz musiał się godzić na opatrunki.
- Kiedy się obudzi? To nie jest normalne. - szeptał dalej.
- Daj jej czas. Mocno oberwała.
- Jaki ze mnie głupiec! - przycisnął pięści do skroni.
- Cicho, ja tu próbuję cię poskładać.
- Ale co z nią?
- Na razie niech odpoczywa. Właśnie. Skończyłem. - klepnął go w plecy.
Yunashi syknął z bólu a brat skulił zakłopotany.
- Wybacz. Idź się połóż.
- Z...zabiję cię.
Z trudem doczłapał się obok Lurinny i lęgnął na bok. Spoglądał na dziewczynę która oddychała spokojnie. Pogładził delikatnie jej policzek.
- A jak się nie obudzi? - zapytał.
W tym momencie otworzyła oczy a Yuni cofnął rękę jakby go ugryzła.
- No proszę, wredna jędza w końcu się zbudziła. A już myślałem, że wyruszymy bez ciebie. - warknął. Zaraz jednak przysunął się bliżej i przytulił ją delikatnie. - Ty małpo, nie ratuj smoków. To one są od tego a nie delikatna kobieta.
<Lurinno? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz