Yunashi niebezpiecznie przybliżył łeb do dziewczyny. Jego gorący oddech zmierzwił jej włosy.
- I niby mam uwierzyć, że mówisz to bo chcesz dla niego dobrze? - prychnął. - Uczyliśmy go przez sto lat! Oni na pewno w tym nie pomogą. - syknął.
Dziewczyna zadrżała i cofnęła się, napierając na delikatne łuski lodowego smoka.
- Nie strasz jej Yuni.
- Ja? Pff jestem milutki.
- Jak jeżozwierz.
Smok prychnął gniewnie.
- Po co ci jeździec? Uwierz mi z nimi są same problemy.
- Ale to miłe jak ktoś o ciebie dba. - wyszeptał zwieszającgłowę.
- Ja ci nie wystarczam? - zapytał nieco urażony smok.
- Ty się nie liczysz. Jesteś bratem.
- Dobra dość tego. Zabieram tego ludzia jak najdalej stąd. Bo jak widać przy niej masz same głupie pomysły.
Noreen drgnęła zaskoczona i zaczęła się cofać. Nie zdołała jednak uciec. Ogon srebrnego smoka owinął się jej wokół talii i szybko posadził na grzbiecie.
- Zaraz... ale ty jej dajesz... no... - zdziwił się Medi.
- Pozbędę się jej tak czy inaczej. A tą stroną będzie szybciej. -Yuni z rozbiegu runął w dół, pikując niesamowicie szybko.
Noreen zsuwała się z grzbietu zbyt zaskoczona aby zareagować w porę.
- Zwolnij! - krzyknęła.
Smok wyrównał lot a dziewczyna łapiąc oddech siedziała z trudem na grzbiecie. Widok z tej wysokości był niesamowity. Ośnieżone szczyty złociły się od słońca. Lasy przypominały maleńkie krzaczki gęsto rozsiane daleko pod nimi. Noreen odetchnęła sadowiąc się nieco wygodniej.
- Mam cię zrzucić stąd w dół czy wolisz coś bardziej konkretnego? - mruknął.
<Noreen? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz