Uniosła lekko kąciki ust, w uśmiechu.
- Nogi powinny znajdować się przy końcach, o tak.- przysunęła stopy do prawej i lewej krawędzi
Mężczyzna zrobił to samo, mocniej łapiąc Annabeth. Wywołało to u niej delikatne rumieńce.
- Świetnie! Teraz rozsuń ręce, niezbyt mocno. Na tyle, żeby móc złapać porządnie równowagę.
Zademonstrowała. Jeden z niesfornych loków opadł na jej czoło. Odgarnęła go szybkim ruchem, po czym przywarła do Alastora.
- Przepraszam, straciłam równowagę.- zaśmiała się cicho, odsuwając od maga
- Nic się nie stało, to co dalej?
- Przenosisz ciężar ciała na lewą stronę maszyny. Jak bardzo, to zależy od tego czy wolisz lecieć szybko, czy wolno.
- A jeśli chcę ją zatrzymać?
- Równoważysz, to znaczy wracasz do pierwotnej postawy.- tłumaczyła cierpliwie
- Skręcanie?
- Pochylasz się na bok. To co, chcesz spróbować sam polecieć?
- Wiesz... wolałbym nie.- zakłopotał się- Bo zawsze mogę coś zepsuć!- dodał szybko
- Skoro nie czujesz się jeszcze na siłach, to dobrze. Ale następny lot wykonasz sam.
- Jasne.- obdarzył dziewczynę uśmiechem
Odwzajemniła ten drobny gest. Oboje ustawili się do startu. Jednocześnie skierowali ciężar na koniec przedmiotu. Powoli ruszyli. Uważnym wzrokiem obserwowała otoczenie, a także ucznia. Śmiali się za każdym razem, kiedy jedno z nich prawie spadało. Nie była przyzwyczajona do latania z "pasażerem", zawsze działała samotnie. A tu proszę, uczyła samego członka Powietrznych Wilków. Przejażdżka została przerwana przez siostrę Ann. Zeszli z deski, widząc szybko zbliżającą się postać. Jasnoczerwona sukienka wręcz raziła w oczy, a spod burzy prostych, kruczoczarnych włosów spoglądały ciekawskim wzrokiem brązowe włosy. Dziewczynka nie mogła mieć więcej niż jedenaście lat. podeszła do nich.
- Ann, za chwilę masz być w domu, obiad za dziesięć minut.- wysapała- O i witam pana. To twój chłopak?
Nevanil oraz Ruda drgnęli niespokojnie i zalali się rumieńcem.
- Nie, skądże! Co ci strzeliło do głowy?! Ojciec by mnie zabił!- jęknęła
- Yhm... racja... ale i tak jest ładny!- kontynuowała Georgia
Alastor, który przysłuchiwał się całej rozmowie, w końcu odezwał się...
< Alastorze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz