Dziewczyna patrzyła na tego człowieka z rezerwą. Dobra na razie nie jest źle. Spojrzała w jego oczy. Były mlecznobiałe przypominały oślepionego smoka. Cofnęła się krok i po namyśle odpowiedziała:
- Mamy tylko taki układ.
Alastor syknął.
- Co to Alastorze? Jakieś tajemnice przed swym Mistrzem?
- Ależ skąd! – zaczął gorączkowo zapewniać czarownik – To tylko taka nieważna sprawa…
- To może ty odpowiesz niewiasto? – powiedział przymilnie – Widzę, że mój uczeń na razie nie jest specjalnie gotowy na wyjaśnienia.
Rosalie przełknęła ślinę i spojrzała ukradkiem na Alastora.
- On mnie tylko uratował. To taka jakby zapłata…
- Zapłata powiadasz. – powiedział człowiek zamyślonym głosem – Nie wiedziałem, że Alastor – tu zwrócił się bezpośrednio do mężczyzny stojącego trochę dalej – będzie wykorzystywał moje nauki do sprawdzenia wierności!
Czarownik stropił się i kopnął jakiś kamyk, który potoczył się w głąb kajuty.
- To … ile będę miał przyjemność cię gościć, panie?
- Tyle ile będę uznawał za konieczne.
(Alastor? Robi się ciekawie xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz