Władca uśmiechnął się lekko.
- Ależ proszę. - powiedział gładząc żywiołaka który omal się nie przewrócił byle tylko być bliżej jego dłoni. - Co zamierzasz teraz zrobić? - zapytał średnio zainteresowany.
- Odnaleźć Krigara i Lancelota.
Spojrzał zdziwiony.
- Znaczy... - poprawiła się szybko. - Mojego przyjaciela i jelenia.
- Jelenia... ciekawe. - mruknął, zastanawiając się czy koniecznie potrzebowałby jej życie. Uznał, że jednak nie. - To powodzenia. - mruknął.
Zrobiła lekko przestraszne oczy.
- Zostawiasz mnie?
Uśmiechnął się z grzbietu żywiołaka.
- Jesteś dużą dziewczynką, na pewno sobie poradzisz. Ale spójrz. - wskazał drugie stworzenie. - Będę tak miły i zostawię ci go. Doprowadzi cię gdziekolwiek zechcesz a potem wróci do Muspelheimu. Idź poszukać tego jelenia i dziękuj Bogom, że jednak nie zabieram cię z sobą.
- Dlaczego? - zapytała drżąc lekko.
Spojrzał na nią ostro.
- Zabrałbym cię i uczynił swoją niewolnicą, co raczej nie jest najprzyjemniejsze. Potem znudziłbym się tobą bo nie potrafisz niczego przydatnego dla mnie. Nie jesteś wyrocznią. - powiedział swobodnie. - Uciekaj Rosalie, póki zostawiam ci życie.
Dał znak i żywiołak zamachał skrzydłami wzbijając się w powietrze. Drugi z nich podszedł do niej i trącił w ramię. Zapewne oczekiwał głaskania.
<Rosalie? xD Wredny jest z zasady >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz