.

.
.
.

sobota, 29 listopada 2014

Od Clarissy - Cd. Desmodora

-Och-westchnęła dziewczyna cicho
Zaczerwienione oczy i momentalne pociąganie nosem świadczyły o tym, że długo płakała. Teraz jednak złość i oschłość wzięły górę nad innymi uczuciami
-Teraz Pan przeprasza? Oczywiście, Władco, głupstwem było by odrzucić przeprosiny tak wielkiej osoby jaką Pan jest. Jednak z racji tego, że do inteligentnych chyba nie można mnie zaliczyć odrzucam przeprosiny. Bawi się Pan mną by mnie zranić i zostawiać a później jak zbity szczeniak z podkulonym ogonem wyrażając skruchę przepraszać?-zapytała silnym i odważnym już głosem-Niech Pan wie, że ten cios był jak zadany poniżej pasa, a zachowanie Wielkiego Władcy karygodne i bezczelne.
Odwróciła się chcąc wyjść z komnaty jednak poczuła na swym ramieniu mocny uścisk i pociągnięcie
-Puszczaj!-warknęła chodź traciła już siły na walkę z Władcą
-Przecież przeprosiłem.-powiedział ostro
-Niby tak jednak ufałam ci rozumiesz. I się zawiodłam. Każdego traktujesz jak szmatę którą można wytrzeć podłogę lepką od krwi zakłamania i podłości?-wyrzuciła z siebie szybko nie bawiąc się już w grzeczności.
-Clary-westchnął zamykając na chwile oczy.
Wiedziała już od samego początku jak bardzo boli go ta rana.
-A mówiłam: odpocznij-rzuciła tylko

(Des?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz