.

.
.
.

niedziela, 30 listopada 2014

Od Desmodora - Cd. Clarissy

Władca nie mógł się powstrzymać i uśmiechnął szeroko.
- Wybacz ale przychodzi mi do głowy tylko jedna odpowiedź której jednak nie mogę wymówić.
Spojrzała zaskoczona.
- Czyli czujesz się lepiej.
Zmrużył oczy.
- Cóż, skoro tak mówisz.
Prychnęła i zebrała flakoniki.
- Mam wiele pracy, powinieneś leżeć do rana. - podeszła do niego i okryła szczelnie futrem.- Rozumiesz?
- Mgliście. - miał zdecydowanie za dobry humor jak na obłożnie chorego.
Niezwykle szybko wracał do siebie. Nadal co prawda miał bardzo wysoką temperaturę, ale nic nie mogła na to poradzić.
- Jeszcze jedna prośba. - powiedział gdy wzięła torbę i ruszyła do wyjścia.
- Słucham?
- Nie zamykaj drzwi.
Zmarszczyła brwi.
- Czy ty chcesz gdzieś iść w nocy?
- Jak najbardziej.
- Ale...
- Clarisso idź odpocząć. Poradzę sobie. - mówił tym swoim spokojnym, władczym tonem.
- Jeśli znowu upierasz się przy tym, że jesteś niepokonany, nie będę cię składać!
Uśmiechnął się lekko.
- Wiem, a teraz idź i się połóż. Wyglądasz jakbym cię wyjątkowo wymęczył.
- Przyjdę do ciebie rano. - powiedziała.
- Mmm szukaj mnie w dolnych komnatach.
- Desmodorze!
- Dobrej nocy Lady.
Odwróciła się na pięcie i wyszła, wyraźnie zirytowana. Władca odczekał kilka godzin a gdy poczuł kolejny napływ sił, wstał. Włożył koszulę i w czarnych spodniach ruszył wolniutko przez puste korytarze. Do wschodu słońca miał jeszcze kilka godzin. Wystarczy. Wiedział, że nic nie dadzą już leki uzdrowicielki. Musiał sam się tym zająć. Jak zawsze. Wszedł na platformę i teleportował się do podziemi twierdzy. Znajdowały się tam wycięte w skalnej podłodze nisze, wielkości kilkunastu metrów. Wypełniono je krystaliczną wodą która wrzała od przepływającej wszędzie lawy. Władca skierował się do jednej z nich i wszedł ostrożnie.
- Mmm dobrze... a teraz reszta. - wyszeptał gdy powoli szykował ostatnie zaklęcie.
Podgrzał niesamowicie wodę a reszta ran z każdą mijającą chwilą zaczęła się zaleczać.

<Clarisso? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz