Uśmiechnąłem się nieznacznie, spoglądając w piękne oczy Elfki.
- Niestety Kotku to nie ja, a szkoda. Chętnie poznałbym cię bliżej. - zlustrowałem młodą dziewczynę spojrzeniem od czubka głowy po zgrabne nogi.
Pstryknąłem palcami, wywołując pojawienie się niewielkiej mgły. Opar przysłonił na moment trupy, by następnie rozwiać się, pozostawiając bandę niewielkich gryzoni. Ku pewnemu rozczarowaniu nie skoczyła przerażona w moje ramiona.
- Na czym to stanęliśmy? - uśmiechnąłem się kpiąco.
W odpowiedzi białowłosa wymierzyła we mnie ostrze miecza. Westchnąłem cicho, kręcąc głową.
- Kotku ile razy mam ci tłumaczyć... - dalszy potok słów przerwał cichy odgłos łamanej gałązki.
Oboje zamarliśmy w wyczekiwaniu. Dźwięk nie powtórzył się więcej, jednak intruz był blisko. Wściekły na siebie, że dałem się zwieść pannie i być może wciągnąć w pułapkę gwizdnąłem na szczury, wskazując zarośla za plecami. Małe stworzonka pomknęły przez wysoką trawę we wskazanym kierunku, co na krótki moment odwróciło uwagę dziewczyny. Korzystając z okazji, przyskoczyłem do niej i przyciągnąłem do siebie, przykładając nóż do łabędziej szyi.
- Porozmawiajmy tymczasem na poważnie Kotku. Czy ktoś cię przysłał? Jeśli tak, zna mój gust. - uśmiechnąłem się z uznaniem.
Z oczu pięknej wyzierał strach i.... determinacja. Ciekawe. Zbyt późno zorientowałem się dlaczego milczała. Poczułem silny ból w klatce piersiowej i pomknąłem w krzaki niczym wystrzelony z procy. Lekko oszołomiony spojrzałem na wciąż dymiące ubranie na piersi.
- Moja koszula! - wrzasnąłem wściekły.
< Luanio?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz