- Czy to najlepsze wyjście? – zapytałam Rosalie.
- Jesteś tu dopiero drugi dzień. Do tygodnia jeszcze daleko. – powiedziała logicznie Desmodor. Dziewczyna zamrugała oczami i potarła zdenerwowana ramię.
- Boję się … jak mnie znajdzie…
- Nie znajdzie. Nie po to uczę go tego wszystkiego żeby sobie znajdował niewolników.
- Mówił, że jak ucieknę zostanę jego niewolnikiem na zawsze.
- Nie, bo najpierw zlikwiduję ci to. – złapał jej dłoń i wskazał na błyszczące znaki na nadgarstku.
- Obiecujesz, … że nic mi się nie stanie? – spytała trwożnie.
- Obiecuję do diabła zaufaj mi.
Rosalie pokiwała wolno głową. Władca dotknął palcem znaków, które rozjarzyły się czerwonym światłem i znikły.
- Dziękuję. – odetchnęła – Bez tego czuję się taka … wolna.
- Tak to już jest. A teraz chodź. – pociągnął ja za rękę i przywołał dwa żywiołaki ognia. Smokopodobne stwory zasyczały usłużnie i schyliły się przed swoim panem.
- Ten będzie twój trzeba jak najszybciej zlecieć.
Alastor niczego nie zauważył. Już po chwili stali na trawie.
- Dziękuję. – powiedziałam niepewnie dziewczyna patrząc mu głęboko w oczy.
(Desmodor? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz