.

.
.
.

sobota, 29 listopada 2014

Od Matafleur - Cd. Selthusa

Namtaru cofa się z raniącym uszy wrzaskiem, próbując osłonić się przednimi odnóżami przed moim ogniem, jednak gdy tylko na chwilę wstrzymuję atak, by zaczerpnąć tchu, role się odwracają i to ona naciera. Odskakuję do tyłu, ledwo unikając przyszpilenia do ziemi.
Nagle tuż obok nas rozbłyskuje potwornie jasne światło, któremu towarzyszy charakterystyczny, ogłuszający trzask. Błyskawica. Któryś z magów musiał przywołać cholerną błyskawicę! Tylko dlaczego nie trafiła we mnie?
Blask boleśnie kłuje w oczy, oślepia mnie na chwilę. Potrząsam łbem, rozpaczliwie mrugając. Próbuję za wszelką cenę zlikwidować ogromne mroczki latające mi przed oczami. Jestem pewna, że moja przeciwniczka również nic nie widzi, nie chciałabym jednak, by to ona pierwsza odzyskała wzrok.
Mroczki trochę się rozpraszają, powoli zaczynam odzyskiwać ostrość widzenia. Zauważam, że w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał właściciel namtaru, zieje teraz niewielka, wypalona dziura. Po samym magu została jedynie niewielka kupka szarego popiołu... Ale jakim cudem? Dlaczego Selthus stanął po mojej stronie? Właściwie to chyba teraz nieważne, podziękuję mu potem. Najpierw powinnam pozbyć się pomiotu Ashy.
Korzystając ze zdezorientowania namtaru, wzbijam się w powietrze, by ułamek sekundy później zaatakować ją z góry. Przytrzymuję się szponami pokrytego chitynowym pancerzem odwłoku i oplatam ogonem dwa masywne odnóża, wyłamując stawy. Zaciskam kły na pozbawionym osłony miejscu, w którym tułów łączy się z odwłokiem, i staram się nie spaść z rzucającej się bestii, co okazuje się bardzo trudne.
Namtaru wrzeszczy jeszcze głośniej niż przedtem i próbuje jakoś się mnie pozbyć, ale już po chwili upada. Nieruchomieje, a ja wydaję z siebie zwycięski okrzyk i odwracam się w stronę Selthusa, który obserwuje mnie uważnie, opierając się na kosturze.
Przez moment mierzymy się nawzajem nieufnymi spojrzeniami, pozostając w zupełnym bezruchu. Nagle rzucam się do przodu, pokonując dzielącą nas odległość jednym susem, i przyszpilam zaskoczonego nekromantę do ziemi.
- Twój rewir? - warczę, zbliżając ociekający krwią namtaru pysk do głowy maga i odsłaniając kły. Kilka kropel czarnego płynu skapuje na jego wykrzywioną grymasem bólu twarz. - Ilu jeszcze was jest? I czego tu szukacie?

< Selthusie? Nie martw się, podziękuje ci później. xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz