.

.
.
.

piątek, 28 listopada 2014

Od Iris Cd Yunashiego

Przywarłam do gorących prętów, starając się za wszelką cenę nie spoglądać w dół. Silniejszy powiew wiatru sprawił, że zadrżałam z zimna. Podciągnęłam kolana pod brodę i otoczyłam je ramionami. Niestety nie na wiele się to zdało. Pręty klatki wyglądały jak płomienie i dawały złudne uczucie ciepła, ochładzając się przy najmniejszym dotyku. Krajobraz w dole szybko zmienił się, zielone lasy ustąpiły miejsca białym zaspom śnieżnym. Mroźny wicher świszczał złowieszczo między prętami. Dalszą część drogi przebyłam, walcząc z nudnościami i sennością. Powoli traciłam czucie w rękach i nogach, a powieki ciążyły niemiłosiernie. Kiedy wreszcie zadowolony z siebie smok wylądował na ośnieżonej półce skalnej, moim oczom ukazało się ogromne wejście do lodowej jaskini. Z rozpaczą spostrzegłam, że na tę wysokość nie wiedzie żadna ze ścieżek. Tymczasem gad chwycił czubek klatki w zęby i pomaszerował dziarskim krokiem do własnego leża. Światło dzienne wpadało do środka przebijając się przez grubą warstwę lodu. Wnętrze było przepięknie oświetlone, zwisające sople pod sklepieniem mieniły się barwami tęczy, jeśli padł na nie zabłąkany promień słońca. Niestety nie miałam sił podziwiać dzieła. Nagle ku mej rozpaczy z wnętrza jaskini dobiegło ciche warknięcie i u wylotu tunelu dostrzegłam kolejny pysk smoka.
- Yunashi przyniosłeś przekąskę?
Drgnęłam nagle, a senność przepadła gdzieś bez śladu.
- Zamierzacie mnie zjeść? - szepnęłam drżącymi z zimna wargami.
- Oczywiście bracie. Przygotuj garnek, przyprawy, a i trochę rozmarynu. - mój prześladowca uśmiechnął się paskudnie.
Niestety nie widziałam w tym nic śmiesznego. Nadal siedziałam skulona na dnie klatki, czekając na bieg wydarzeń. Poczułam lekki wstrząs, kiedy moje więzienie postawiono niezbyt delikatnie. Smoki wdały się w zaciętą dyskusję zapewne na mój temat, gdyż co pewien czas biała bestia spoglądała na mnie gniewnie.
- To łowca! - krzyknął zirytowany błękitny gad.
- Dlaczego nikt nie wysłucha mojej wersji? - spytałam cicho na ile pozwalało na to przemarznięte ciało.
Oba smoki zwróciły łby w moją stronę ze względnym zainteresowaniem.
- Tacy jak wy spalili moją wioskę i wymordowali rodzinę. Nigdy nie spotkałam człowieka, który doświadczył chociaż odrobiny dobra ze strony smoczego gatunku. Dziwicie się, że szukam zemsty? - w miarę wypowiadania kolejnych słów mój głos przybierał na sile.
Na koniec ukryłam twarz w dłoniach, za wszelką cenę próbując powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Tak nagły wybuch emocji nie zdarzył mi się odkąd zginęli wszyscy moi bliscy.
- Co chcesz wiedzieć? - spojrzałam zaczerwienionymi oczami na błękitnego smoka.

<Yunashi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz