.

.
.
.

czwartek, 27 listopada 2014

Od Mir Cd Selthusa

Głos wznosił się i opadał, wywołując upiorne echo. Zatkałam uszy rękoma, jednak na niewiele się to zdało. Dusza rozbłysła silnym, białym światłem, a włosy i sukienka falowały jak na silnym wietrze. W komnacie zrobiło się lodowato, szron pokrył ściany, kolumny i sarkofagi. 
- Zaraz zwariuję...! - krzyknęłam, czując rozsadzający ból głowy.
Nekromanta nie wyglądał wcale lepiej. Jedną dłoń przyciskał do skroni, a drugą kurczowo zacisnął na kosturze. Czaszka rozbłysła czerwonym blaskiem, przyćmiewając zimne światło ducha. Zjawa zdawała się tego nie dostrzegać, otworzyła szerzej usta i wzniosła głos jeszcze wyżej. Wreszcie nastała upragniona cisza, a wraz z nią ciemność... 
- Selthusie...? - szepnęłam niepewnie. 
 Nie miałam pojęcie co takiego zrobił mag, ale nie chciałam również spotkać duszki sam na sam... Martwa cisza, która zapadła tak nagle po bolesnym śpiewie, zdawała się być jeszcze gorsza i złowieszcza. Wyciągnęłam przed siebie ręce i zrobiłam kilka kroków. Odniosłam wrażenie, że ziemię pokrywało coś wyjątkowo lepkiego. Z każdym kolejnym krokiem czułam jak grzęznę. Przystanęłam, więc nasłuchując najmniejszego szmeru.
- Selthusie...? Kropku...? - cisza. 
Nagle gdzieś na granicy słyszalności rozbrzmiało mlaskanie. Wstrzymałam oddech, zastanawiając się, jakaż to poczwara sunie do mnie w mroku. Niewielkie światełko, a właściwie dwa rozjaśniły ciemność. Spoglądałam na parę oczu unoszących się na nieznacznej wysokości. Wreszcie czyjś jęzor obślinił mnie od łokcia po ramię.
- Kropek...! - szepnęłam uradowana.
Miałam wielką ochotę przytulić stworka, był jedyną, żywą istotą w pobliżu. Choć bywał obrzydliwy, w tej chwili oddałabym za niego wszystko.
- Gdzie twój pan? - wyciągnęłam rękę do potworka, którą natychmiast polizał.
Śmiejąc się odrobinę histerycznie, wytarłam mokrą dłoń o ubranie. Tymczasem Kropek skakał wokół mnie w najlepsze, chrząkając, chrumkając i wydając wiele innych, przedziwnych odgłosów. Chyba cieszył się na mój widok. 
- Musimy odnaleźć Selthusa. - powiedziałam powoli i wyraźnie, mając irracjonalną nadzieję, że zrozumie.
Na dźwięk imienia pana znieruchomiał, pisnął cichutko i zaczął węszyć.
- Dobry Kropek. Jak stąd wyjdziemy, dostaniesz mnóstwo smakołyków...

<Selthusie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz