.

.
.
.

niedziela, 30 listopada 2014

Od Clarissy - Cd.Desmodora

Dziewczyna szybko upadła na kolana obok Władcy i podała mu jakiś płyn z jednej z kolorowych fiolek.
-Trzeba go przenieść do komnaty.. Jest bardzo słaby-powiedziała cicho dziewczyna
Generał wziął Władcę z powrotem na ręce. Desmodor był ledwo przytomny i zapewne zbyt oszołomiony by wiedzieć co się wydarzyło.
Gdy Bulzibar położył go na łóżko w prywatnej komnacie władca jęknął cicho i boleśnie.
-Już dobrze-mruknęła cicho gładząc coraz cieplejszą skórę demona.-Gdyby nie twój generał nie było by cię już...A teraz śpij..To ci dobrze zrobi...
Wstała i odeszła do drzwi przy których stał generał. Władca szybko zasnął.
-Troszczysz się o Pana- zauważył
-Jak o każdego innego rannego.
-Nie...Ty na prawdę traktujesz go.. szczególnie.
-Bo jest Władcą?-zapytała cicho
Bulzibar zaśmiał się tylko
-Oszukujesz samą siebie, co?
-Nie.-odrzekła przygryzając lekko wargę-pilnuj go, a gdy się obudzi zawołaj mnie. Będę w szpitalu.
Wyminęła go i udała się do szpitala. Tam jednak stwierdziła, że brakuje kilku ziół które były potrzebne. W ogrodach nazbierała tego co trzeba było i wróciła. Tego dnia nie było zbyt wielu wymagających leczenia więc zajmowała się głównie osobami wcześniej przyjętymi. Czekała również z niecierpliwością na wieści o stanie Władcy.

(Des?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz