Niewielkie stworzenie o sterczącej fryzurze, siedziało w skórzanym fotelu. Cała komnata tonęła w nieporządku. Wszędzie pełno było zamkniętych, nieco zakurzonych kufrów. Asura usiadł wygodniej i dotknął blatu. Czekał aż w końcu ktoś zauważy, że wielki gmach gildii magów został teleportowany do centrum miasta, w pobliże pałacu królewskiego i zrujnował murem część ich ogrodu. Uśmiechnął się słysząc przyspieszone kroki w korytarzu. Zapukano ostrożnie do drzwi. Każdy wiedział, że Asmistus jest... nieco niezrównoważony. Należało z nim ostrożnie postępować, albo zamieniał nieszczęśnika w jakiś przedmiot.
- Proszę. - powiedział z wrednym uśmieszkiem i złączył palce w piramidkę.
Próg przekroczył starszy mag. Otrzymał już swojego strażnika który pod postacią małej kulki, leciał za nim. Odziany był w długą, zieloną togę. Na głowie miał wielki kapelusz spod którego spoglądały z lękiem, zielone oczy.
- M...M...Mistrzu.
- Taaak?
- Ktoś chce się z Mistrzem widzieć. - wybełkotał.
Pocił się obficie w stresie, co niezmiernie bawiło maga.
- A kto taki? - zapytał ze względnym zainteresowaniem.
- Jakaś... dama.
Usiadł wygodniej.
- Przecież wszędzie jest nieporządek po przeprowadzce. Nie godzi się wpuszczać kobiety w taki burdel.
Uczeń skłonił głowę i skierował się aż nazbyt chętnie do drzwi.
- Leoryku? - Asmistus jeszcze z nim nie skończył.
- T...tak?
- Jak ona wygląda?
- No... ładna, wysoka, chyba szlachcianka. Z pałacu...
- A! Pałac. Świetnie. Wprowadź ją, ale uprzedź, że mamy bałagan. - powiedział zadowolony, że może zagra na nosie słodkiej dziewuszce, a jak nie to przynajmniej będzie ciekawie.
<Marise? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz