Dante spojrzał na nią TYM wzrokiem.
- Nie.
- Przecież wiesz jaka jestem dobra. - warknęła.
- Przykro mi. Twoje miejsce jest... - w porę ugryzł się w język.
Może i była młodszą siostrzyczką którą zawsze będzie pamiętał jak biegała ubrudzona błotem po zamkowych korytarzach, ale nawet on widział, jak bardzo się zmieniła. Potrafiła wiele więcej niż niejeden wojownik, ale nadal nie otrzymała awansu. Wiedział dlaczego. Była kobietą.
- Gdzie jest moje miejsce?! - wrzasnęła, a Krigar usiadł na łóżku, chowając pod poduszką pergamin.
- Przestań się awanturować, to nie ja wydaję rozkazy.
Zawsze się tym zasłaniał. Było wygodne, ale nieco cierpiała jego duma. Cóż, musiał jakoś to znieść.
- Pójdę do Mistrza i udowodnię mu, że..
- Kath, przestań. Nie, to NIE. Tam będą demony i to nie tak potulne jak te na ćwiczeniach. - położył jej rękę na ramieniu.
Strąciła ją szybko. Zrobiła się czerwona z gniewu. Zignorował to, ale wciąż ją obserwował kątem oka. Potrafiła mieć dziwne pomysły i nie raz już się o tym przekonał.
- Krigar, idziesz z nami.
- CO?! - wrzasnęli oboje.
- Ja?!
- On?! Przecież jest... - chyba nie chciała używać słowa Mysz, aby go nie obrazić.
- Nie mogę! - powiedział chłopak.
- Ależ możesz. - powiedział Dante ze straszliwym uśmieszkiem. - Dalej, wrogowie nie będą czekać aż się zdecydujesz.
Krigar trząsł się cały, a na myśl o bitwie miał mroczki przed oczami. W dodatku demonów było mu po prostu szkoda.
- Nie chcę. Proszę, nie zmuszaj mnie. - powiedział, ale został siłą pociągnięty do wyjścia.
Zostawili za sobą bardzo nieszczęśliwą wojowniczkę.
***
Wyruszyli w godzinę po tym. Krigar ledwo trzymał się w siodle. Obok niego stał Geo, piękny jeleń, mieląc resztki kolacji. Chłopak spojrzał za siebie tęsknym wzrokiem. Już było mu zimno. Na murach stała wściekła Katharsis. Nie udało jej się przekonać Mistrza, jak zawsze zresztą. Westchnął i z trudem popędził konia.
Nikt nie podejrzewał, że wszystko pójdzie wbrew planom... Atak od strony lodowej równiny był absolutną klęską demonów.... Ale ich główne siły ruszyły dłuższą drogą, okrążyły wielki lodowiec i zamierzały zaatakować siedzibę Wojowników od drugiej strony. Korzystając z tego, że większość obrońców jest w innym miejscu. Na głównej linii znalazł się sam Władca Demonów, dosiadając olbrzymiego stwora z rogami.
<Katharsis? Niespodzianka xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz