.

.
.
.

niedziela, 16 listopada 2014

Od Dantego - Cd. Katharsis

Dante spojrzał na nią ciężko.
- Och doprawdy? Jakoś mi się nie wydaje.
Potrząsnęła głową i przejechała ręką po włosach.
- A jednak, a teraz się przesuń. - przeszła obok niego zagryzając wargi z bólu.
Dante stał jeszcze chwilę w namiocie po czym wyszedł. Spostrzegł, że wojownicy wskazują na coś. Położył rękę na mieczu w obawie, że to kolejny atak. Niebo pociemniało od zachodu. Dało się dostrzec wielką trąbę powietrzną, schodzącą za ziemię w pobliże ruin.
- Tylko nie to. - wyszeptał. - Nie stać tak! Uciekać!
Myszy dopiero teraz zareagowali. Inni zresztą również. Trąba powietrzna była jednak nieubłagana, nie zdołaliby uciec. Przesunęła się na dziedziniec i zniknęła nagle. W jej miejscu stał mały asura w czerwonym kubraku maga. Otrzepał ramiona i wyczarował kostur.
- No... na co się gapicie? - powiedział kręcąc uszatą głową.
Podszedł do Katharsis i spojrzał groźnie.
- A ty wojowniczko chyba nie powinnaś chodzić.
Szybko dołączył do nich Dante z szerokim uśmiechem, chyba znał maga.
- Asmistusie! Jaka ulga, że to ty. Chociaż mogłeś sobie darować fajerwerki. - powiedział krzywiąc się lekko.
- Mogłem, tylko po co?
- Co on tu robi? I kim jest? - zapytała dziewczyna.
Zachwiała się na nogach i poleciała do przodu. Asmistus w mgnieniu oka zmienił postać na wysokiego maga o czarnych włosach i oczach. Chwycił ją lekko.
- Jestem Asmistus Nevalos, Mistrz Władców Mgieł. Do usług. - powiedział z dziwnym uśmieszkiem, widząc jej zdumioną minę. - Mieliście małe przemeblowanie?
- Taaa, demony. - mruknął Dante.
- Wielka szkoda. - udał smutek.
Podeszli do namiotu medyków. Ludzie krzątali się wokół, starając wybudować jakiekolwiek tymczasowe schronienia.
- Pomożesz nam? - zapytał w pewnym momencie wojownik.
- Nie wiem. Może, nasza organizacja nie lubi się wtrącać.
- A jeśli to ci się opłaci?
Asmistus spojrzał dziwnie raz na niego, raz na dziewczynę.
- Nie sądzę abyś miał cokolwiek dla mnie cennego.

<Katharsis? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz