.

.
.
.

niedziela, 16 listopada 2014

Od Mir Cd Selthusa

To był ciężki dzień i dla mnie, i dla konia. Z niechęcią powróciłam w myślach do spotkania z wielkimi, włochatymi pająkami. Wiele z nich dogorywało w milczeniu, niestety liczebna przewaga zmusiła mnie do ucieczki. Wszystko przez ten cholerny skrót! Po raz nie wiadomo który wyjęłam mapę z tuby i rzuciłam okiem. Wiele szlaków uległo zmianie. No cóż, taj bywa, kiedy w ma się w posiadaniu kilkusetletnią mapę... Ech... Westchnęłam. Niestety obecnie dysponowałam jedynie taką. W szczęśliwy sposób zamiast trafić do niewielkiej osady przez zmierzchem, znalazłam siedlisko pająków. Drgnęłam z odrazą na samo wspomnienie. Z rezygnacją schowałam stary pergamin i klepnęłam lekko karą klacz w bok szyi.
- Wkrótce powinnyśmy znaleźć dobre miejsce na nocleg. - szepnęłam, próbując pocieszyć samą siebie. 
Niestety Pech nie spał i chyba usłyszał moje słowa. Las skończył się gwałtownie przed ogromną, zardzewiałą bramą starego cmentarza. Jedyna ścieżka prowadziła niestety właśnie tam. Rzuciłam okiem przez ramię na dróżkę prowadzącą z powrotem w las. Te pajęczaki z pewnością czaiły się w zaroślach i tylko czekały... potrząsnęłam głową, by odegnać niezbyt wesołe myśli. Słońce zaszło już jakiś czas temu, a księżyc jeszcze nie pojawił na horyzoncie. Gasnące światło dnia dogorywało już, ustępując miejsca mroku nocy. Westchnęłam i przycisnęłam mocniej łydki do boków konia. 
- Żywi są o wiele gorsi od umarłych... - wierzchowiec z oporem ruszył w stronę otwartego skrzydła bramy wiszącego na jednym zawiasie. 
Wiatr hulał między nagrobkami, wyjąc cicho. Gdzieś w oddali dostrzegłam czyjąś postać w ciemnym płaszczu. Towarzyszył jej niewielki stworek. Sądząc po wyglądzie, niezbyt przyjaźnie nastawiony do świata. Postanowiłam zaryzykować i podjechałam nieco bliżej. 
- Kim jesteś? - usłyszałam męski głos, zsiadając z siodła. 
Odwróciłam się niepewnie w stronę człowieka coraz bardziej żałując, że nie wybrałam towarzystwa pająków. Od mężczyzny biła dziwna aura mroku... 
- Jestem Mir i zgubiłam drogę. Nie chcę ci się naprzykrzać nieznajomy. - chwyciłam mocniej wodze z zamiarem szybkiego oddalenia się od zakapturzonego.
Cichy głosik w głowie podpowiadał, ze to nie mój dzień...

<Selthus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz