.

.
.
.

sobota, 15 listopada 2014

Od Lumen- Do Vigo

Czarodziejka biegła przez pogrążony w mroku las. Za sobą słyszała pogoń. Byli coraz bliżej, a ona traciła siły. Uciekała jednak dalej wiedząc, że jeśli wpadnie w ich łapy zginie. Przeszłość wiecznie ją ścigała. Jej były Mistrz ponownie sobie przypomniał o zuchwałej dziewczynie i wysłał nowych łowców. Nic na to nie mogła poradzić. Ukryła się przed nimi, w praktycznie nieznanych częściach krainy, ale i tak ją odnaleźli.
Potknęła się i upadła z jękiem. Tuż nad głową przeleciało kilka strzał.
- Więc jednak chce mnie zabić. - pomyślała i odwróciła się na plecy, celując drżącymi dłońmi w dwóch napastników.
Paskudne stworzenia, niepodobne do niczego co powinno chodzić po powierzchni, przystanęły i zawarczały głucho. Poruszały się na dwóch nogach, ale na tym podobieństwa do ludzi się kończyły. Lumen wystrzeliła w ich stronę lodowe kolce. Przynajmniej na tyle starczyło jej jeszcze energii. Nie patrząc na rezultaty, pobiegła dalej. Wiedziała, że jeszcze kilku jest rozsianych po lesie. Nie będzie łatwo się im wymknąć. Coś mocno uderzyło ją w ramię i krzyknęła z bólu. Spostrzegła paskudną strzałę która wystawała z drugiej strony. Zechciało jej się płakać, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała zdusić potrzebę odpoczynku i skrycia się przed nimi. Poza tym nie miała gdzie. Przystanęła, aby móc wyrównać szalony oddech. Nie wiedziała na ile jeszcze starczy jej sił. Już i tak była na skraju wyczerpania, a rzucane zaklęcia zaczynały zawodzić. Usłyszała donośne krzyki i nawoływania. Znak, że pościg jest coraz bliżej. Zamknęła oczy, uspokajając się do końca. Zbierała energię magiczną z otoczenia. Drzewo za którym się skryła, pokryła warstewka szronu. Czarodziejka wybiegła z kryjówki i wystrzeliła w ich kierunku sporą lodową kulę. Omal przy tym nie oberwała kolejnymi strzałami.
- Beznadziejne. - szepnęła widząc, że mają znaczącą przewagę liczebną.
Musiała im uciec. Odwróciła się na pięcie i zaczęła biec na złamanie karku. Gdy wyskoczyła na sporą polankę, słońce na moment ją oślepiło. Potknęła się i wylądowała na plecach, omal nie tracąc przytomności z bólu. Przed sobą zobaczyła olbrzymiego smoka. Był wspaniały. Miał jasnobłękitne łuski o delikatnym, srebrnym połysku. Mądre oczy wpatrywały się w nią chwilę, a potem w pościg który właśnie znalazł polanę. Na skraju ukazało się z piętnaście stworów i zaczęło wskazywać na smoka. Lumen jęknęła wyczerpana. Cóż, zawsze jednak lepiej stać się obiadem smoka niż celem dawnego czarnoksiężnika.

<Vigo? Ale jej nie zjesz? o.O >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz