Chłopak poszedł przodem śladem swojego jelenia. Rosalie po chwili
wahania podążyła za nim. Przedzierali się przez chaszcze, kiedy nagle
ujrzeli wielkie jezioro. Geo gdzieś zniknął, była tylko woda. Krigar
podrapał się po głowie i powiedział niepewnie:
- Nie znam tego miejsca. A ty to kojarzysz? – zwrócił się do dziewczyny. Ta pokręciła głową wpatrując się w jeziorną toń.
- Spójrz! – wskazała naprzeciwległy brzeg. Tam stał dumny jeleń o poskręcanym porożu.
- Geo! – krzyknął chłopak – Co ty tam robisz? I jak się tam dostałeś?!
Zwierzę parsknęło kilka razy i stuknęło kopytem o ziemię.
- Chyba musimy płynąć. – powiedziała Rose i bez chwili namysłu
wskoczyła do wody. Krigar stał chwilę wpatrując się w wodę, po czym
wszedł do jeziora. Woda była chłodna i pełna niebezpieczeństw. W połowie
drogi do brzegu coś było nie tak. Tafla z gładkiej jak lustro
zmarszczyła się i wzburzyła.
- Krigar! – krzyknęła Rosalie – Szybciej!
Ona pierwsza wyskoczyła na brzeg i wyciągnęła rękę do chłopaka. Złapała go za dłoń i pomogła wyjść na brzeg.
- To Zabójcze Odmęty. – szepnęła ze zgrozą.
- Przecież nie znałaś tego miejsca. – powiedział podejrzliwie Krigar.
- Tak, ale powiedział mi to ten ptak. – wskazała na czarnego kruka.
(Krigar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz