.

.
.
.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Selthusa - Cd. Mir

Selthus zmierzył ją od stóp do głów. Zastanawiał się czy mówiła poważnie.
- Jesteś elfem? - zapytał nagle, a czerwony blask z kostura jeszcze się wzmocnił.
- Nie.
- To dobrze. - odetchnął spokojniej i odwrócił się.
Chwycił za łopatę i spojrzał z krzywą miną na rozkopane groby. Tyle roboty na marne. Kropek podbiegł do dziewczyny. Obwąchał jej nogę, zaczął lizać but. Odtrąciła go lekko, ale tylko bardziej się nakręcił.
- Kropek zostaw, jeszcze się zatrujesz. - powiedział nekromanta, nawet nie patrząc.
Stworek burknął coś cicho i zanurkował w pobliskich zaroślach. Wyszedł po chwili z paskudnym pająkiem w łapkach. Był wielkości sporego buta i walczył zaciekle. Selthus spojrzał zaskoczony.
- Nie myśl o tym... rzuć go!
Kropek wytknął język i zjadł stwora. Mir skrzywiła się z obrzydzenia.
- Ohyda. - wyszeptała.
- Cóż, ja to mam na co dzień. - westchnął.
Chyba mu nie zasmakował, bo zaczął się krztusić i kaszleć. Cała mordkę miał sklejoną zieloną mazią.
- Ech... paskuda z ciebie. - przyklęknął i przemył mu dziobek wodą z bukłaka.
Zaraz potem z zarośli wyszły kolejne dwa pająki. Były nieco większe. Spojrzały na obecnych i ruszyły na nekromantę. Stanęły w zielonym ogniu.
- Co do... - wstał i spojrzał w kierunku bramy cmentarza.
Coś się poruszało. Jakby ziemia i trawa zmieniały położenie. Mir również to spostrzegła. Koń się spłoszył, zarzucając łbem. Pająki... były ich setki. Niezliczone ilości stworzeń, biegnących w ich kierunku. Może i nie były wielkie, ale przeważały liczebnością. Selthus skupił się na zaklęciu i wypalił zieloną kulą ognia. Nie przyniosło to wielkiego efektu. Miejsca zabitych zajęły nowe.
- Skąd się tu wzięły? - warknął patrząc na nią.
- Chyba mnie ścigały.
- Cudnie. Gratuluję. - potrząsnął głową i rzucił kolejny czar.
Ziemia się otworzyła na sporej długości, a ze szczeliny wydostawał się trujący opar. Pająki z łatwością ją przeskoczyły.
- Zmyślne bestie.
Chwycił szykującego się do ataku Kropka, wycofując coraz bardziej.
- Jest ich zbyt wiele!
- Zdecydowanie! Krypta! - powiedział.
- Co?
- Ukryjemy się w niej! Jest szczelna. - wrzasnął i ruszył do taktycznego odwrotu.
Nie spojrzał czy za nim biegnie. Nie dbał o to. Dopadł wielkich wrót starej krypty i z trudem otworzył. Dziewczyna wprowadziła konia i razem zamknęli wejście. Nekromanta dotknął go końcem kostura, szepcząc zaklęcie zamknięcia. Zabłysło mocne, czerwone światło. Byli tymczasowo bezpieczni. O ile potworki nie znajdą innej drogi.

<Mir? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz