Dopiero co uspokoiła się po szoku wywołanym obecnością nekromanty, a już
pojawiło się coś nowego. "Jeśli tak dalej pójdzie, to zejdę na zawał."-
stwierdziła w myślach. Selthus ruszył przodem, bez najmniejszego
zawahania. Ku jej zdziwieniu Dante czekał na nią.
- Coś cię boli? Źle się czujesz?- uniosła brew
- Nie, dlaczego?
- Bo zachowujesz się tak jakbyś mnie nie tolerował, a lubił.- zachichotała
Blada twarz mężczyzny zabarwiona została lekkimi rumieńcami.
- Nie, skądże.- rzekł szybko
- Ehe, różowa twarz mówi co innego.
- Idziesz, czy nie?- zmienił temat
Wyminęła go i nastąpiła na jeden schodek, potem drugi.
- Idę, idę... bohaterze.- znów ten chichot
Spiorunował ją wzrokiem. Tak, wszystko wróciło do normy. Znów go
denerwowała. Sprawiało jej to dziecinną radość, ale też smutek. Nie
potrafiła wyjaśnić takiego zjawiska. Zwykle podnosiła ciśnienie
wszystkim wokół, nigdy nie pozwalała sobie na wybuchy emocji, a tu
proszę. Jeszcze kilka minut temu tuliła się do wojownika i płakała.
Pokręciła głową, chcąc wyrzucić wszelkie myśli o nim. Pewnie jeszcze
trochę i Dan zniknie, a ona zapomni. Ominęła nieumarłego podążając w
znanym jej kierunku. Wolała trzymać się od niego z daleka. Gdyby nie
białowłosy, sama bogini wie co by się stało z Anor.
- Nie radzę tam iść.- dobiegł ją męski głos
Nie była w stanie określić do kogo należał. Jej życie, jej wybory, jej
kłopoty... jej, nikogo innego. To ona mogła zginąć, nie wybaczyłaby
sobie gdyby ktoś zmarł przez nią. Nagle doszedł do niej delikatny
trzepot skrzydeł. Wtuliła się w delikatne pióra stworzenia. Za gryfem
zauważyła zbliżającą się postać. Wilk bojowy podszedł do niej jak gdyby
nigdy nic i obwąchał. Pewnie poczuł woń właściciela, tylko dlatego nie
zaatakował dziewczyny.
- Inar!- krzyknął Dante
Zwierz odwrócił się do niego, podobnie jak elfka. Uśmiechnęła się niewinnie, po czym wskoczyła na grzbiet pierzastego.
- Gdzie podziałeś pan...
- Tari, jaki demon skusił cię do ucieczki?!- warknął
- Nie muszę ci się tłumaczyć! Jestem dorosła i w pełni odpowiedzialna za
swoją osobę!- odparła równie złowrogim tonem, ale szybko złagodniała-
Nie chcę żeby coś ci się stało, z mojego powodu.
Nim odpowiedział, towarzysz Din wzleciał, by zniknąć w przestworzach.
Nerwowo zagryzła wargę. Była święcie przekonana, że gdyby w porę
wykręciła się od towarzystwa Wojowników Helados, to nikt by nie
ucierpiał. Dopiero po chwili zdała sobie ze swej lekkomyślności.
- Idiotko!- wrzasnęła- Popełniłaś teraz największy błąd! Facet pewnie zginie, przez twoją głupotę!
Szybko zawróciła Shadow'a. Na miejscu zastała walczącego rycerza i
krzyczącego nekromantę. Wciągnęła na "pokład" tego pierwszego, a gryf
podniósł bojowego zwierza.
- No witaj.- wyszczerzyła się- Mam nadzieję, że wytrzymasz ze mną
jeszcze kilka chwil, w sumie nie masz innego wyjścia. Od ziemi dzieli
nas spory kawałek.
- Kiedyś cię zabiję, przysięgam.- mruknął poprawiając się w siodle
- Oj tam, przynajmniej będziesz miał spokój.- zaśmiała się
Dopiero teraz spojrzał na nią, jakby chciał powiedzieć o niej nic innego jak "idiotka".
***
W mieście było niezwykle spokojnie. Jakieś dzieci zachwycały się
widokiem orło-lwa. Elfka zdążyła pożegnać się z Krigarem. Podeszła do
Dantego.
- Em... to chyba już się nie zobaczymy...- dotknęła dłonią tyłu swej
szyi- Pewnie posiedzę w mieście dzień lub dwa i znów gdzieś zniknę...
tak więc jeśli coś chcesz to śmiało, pytaj. Czas leci, a muszę jeszcze
znaleźć nocleg.
<Dante?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz