.

.
.
.

piątek, 21 listopada 2014

OD Vigo CD Lumen

Bystra gadzina uśmiechnęła się przebiegle.
- Lubisz pułapki? Więc śnij.... - mówiąc to, dmuchnął obłokiem srebrnej mgły w stronę dziewczyny zamkniętej w wodnej bańce. 
Elfka zapadła w głęboki sen, unosząc się bezwładnie we wnętrzu własnego więzienia. Smok uśmiechnął się jeszcze szerzej i przymknął szare oczy. Ostrożnie zanurzył jaźń we śnie dziewczyny. Zamierzał poznać ją lepiej i przestraszyć, tak odrobinkę. Prawie natychmiast w ciemności jaka zapanowała ujrzał zgrabną postać dziewczyny. Rozglądała się niepewnie zawieszona w mroku. Stanął tuż przed nią jako wyolbrzymiona wersja siebie. Zniżył łeb na wysokości twarzy Lumen i wyszczerzył groźnie zębiska, co spowodowało zamierzony efekt. Elfka wyciągnęła przed siebie drżące dłonie i wyszeptała z trudem kilka słów w języku magii. Nic się nie stało... Powtórzyła zaklęcie kilkakrotnie z podobnym skutkiem.
- Twoja moc nie działa w moim świecie, Kruszynko.
- W twoim świecie...? - powtórzyła niepewnie.
Zdawała się być zagubiona i bezbronna, aż serce smoka zmiękło nieco. Czuł się lekko zawstydzony własnym postępowaniem, co nie zdarzało się zbyt często. Zniknął we mgle, a ciemność zadrżała cichym szeptem.
- Możesz tu pozostać lub pójść ze mną... - zamilkł, obserwując uważnie poczynania dziewczyny.
Zacisnęła dłonie w pięści i przymknęła oczy. Tak na prawdę Vigo nie miał najmniejszego zamiaru krzywdzić Kruszynki. Postępował z nią niezbyt niedelikatnie, gdyż sam obawiał się istot dwunożnego gatunku. Jego rodzaj już dość wycierpiał z ich rąk. Elfka upadła na kolana i ukryła twarz w dłoniach. Może przypadkiem przesłał jej kilka wspomnień z potyczek między człowiekiem a smokiem? Pojawił się w ludzkiej formie przy skulonej postaci i pogładził jej włosy.
- Nie płacz. Nie chciałem cię przestraszyć. - szepnął zawstydzony.
Nagle utkwił wzrok gdzieś za plecami dziewczyny. Fioletowowłosa osóbka uniosła zaskoczona głowę i zerknęła w tym samym kierunku. Za nimi rozciągało się pobojowisko pełne smoczych trupów, krwi i sępów. Gdzieś pośrodku całego tego chaosu dostrzegli błękitnego smoka pochylonego nad jednym z ciał. Lewym skrzydłem przykrył paskudną ranę ciągnącą się od mostka do podbrzusza zielonozłotej smoczycy. W jej oczach zgasło już życie.
-Nie!!! - krzyknął mężczyzna oglądając stare wspomnienie, a w jego głosie zabrzmiał głęboki ból i gniew.

<Lumen? Jego własny koszmar...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz