Pokręciłam głową...
- Ale na prawdę mogę pomóc... - powtórzyłam zdanie i uśmiechnęłam się
moim "zrypanym" uśmiechem, skrzywił się trochę więc opuściłam kąciki
ust...
- Niby jak? - prychnął siadając na trawie...- Daj se spokój... - dodał wyczerpany
Pokręciłam głową.
- Przesadzasz - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Popatrzał na mnie i uniósł brew.
- Przesadzam? - zapytał zirytowany.
Pokiwałam głową z uśmiechem... chyba go trochę denerwowałam bo zmarszczył czoło zapytał złośliwie.
- Jak przesadzam to może sama go napraw?
- A wiesz? To nie jest taki zły pomysł ! Ja ci pomogę a ty se odpoczniesz. - odparłam i zaczęłam brać się do roboty.
***
- No! Gotowe! Jak nowy! - powiedziałam budząc "Pana" bo zasnął.
- Co? - zapytał zaspany.
- Mówię że gotowe! - powtórzyłam pochylając się nad śpiochem.
- Ale co? - zapytał.
- No ten twój latający statek! - powiedziałam
Mężczyzna wstał zdumiony i zaczął obchodzić statek dokoła szukając najmniejszej dziurki.
- Etam... łatwizna - odparłam i gwizdnęłam. Na horyzoncie ukazała się
czerwona sylwetka Koszmara a w powietrzu widać było już Rubinka... -
No... na mnie już pora! Do zobaczenia.
(Alastor?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz