Yunashi warknął coś niewyraźnie i pociągnął brata w kierunku wyjścia. Poza zasięg jej słuchu.
- Nie wiem po co chcesz ciągnąć tę farsę. Zabijmy ją i odlatujmy. Tracimy tylko czas.
- Nie możemy jej tak zostawić. Jest ranna.
- Nie dbam o to. To przeklęty Wojownik i człowiek. - skrzywił się Yuni.
Dziewczyna nie mogła słyszeć ich rozmowy, ale wydawała się coraz bardziej zdenerwowana. Zapewne przypuszczała, że ważą się jej losy.
- Przepraszam? - zapytała ze słodkim uśmiechem.
- Słucham? - Nemo starał się nawet uśmiechnąć.
- Czy mogę już iść?
- Jasne. Krzyżyk na drogę i obyśmy się więcej nie widzieli. - Yunashi machnął ręką i otworzył drzwi sam wychodząc.
Została sama z białowłosym chłopakiem w długim płaszczu. Pod nim skrywał skrzydła których za nic nie potrafił się pozbyć.
- Wybacz mu, jest nieco nerwowy. Mówią na mnie Nemo. - powiedział.
Kiwnęła z rezerwą głową.
- To... gdzie jesteśmy?
- Daleko... bardzo. Znaczy, em... nie wiem czy zdołasz wrócić na piechotę.
Uniosła wyżej głowę.
- Zdołam.
Wyminęła go i znalazła się przed zrujnowanym domkiem. Przed sobą ujrzała pozostałości starej już wioski, o której zapewne czytała w archiwach. Dawno temu, było to piękne miejsce. Zostało zrównane z ziemią przez lodowe smoki. Wszystkich wybito w jedną noc, a wioska stała się przeklęta. Poza tym znajdowała się daleko na terytorium Lodowej Krainy. Dzień drogi lotem smoka... czyli zdecydowanie nie zdoła dotrzeć do Fortu żywa. Yunashi spojrzał na nią z wrednym rozbawieniem i przybrał formę straszliwej bestii.
- Niech zamarznie, tak jak powinna. - machnął skrzydłami, odrzucając dziewczynę na ziemię i odleciał.
Zobaczyła obok siebie Nemo, który wyciągnął do niej dłoń.
- Jak myślisz ile mi zajmie dobiegnięcie w pobliże Fortu? Oczywiście pod warunkiem, że nie wbijesz mi miecza w plecy.
<Katharsis? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz