.

.
.
.

niedziela, 16 listopada 2014

OD Vigo CD Lumen

Smok przybrał groźną minę i wyszczerzył kły, by przerazić dziewczynę, gdyż jego zdaniem, zbytnio się spoufalała z nim. W oczach niestety nadal pozostały ogniki rozbawienia, psując doszczętnie cały efekt.
- Rzeczywiście należałoby wyjąć wykałaczkę, jeszcze utknęłaby mi w gardle... - poskarżył się.
 Dziewczyna jęknęła cicho z bólu po raz nie wiadomo który.
- Jesteś zmęczona, odpocznij. - jego słowa zdawał się nieść ciepły, letni wiatr, pieszcząc skórę i kojąc ból. 
- Nie mogę... - uparcie walczyła z opadającymi powiekami. 
Wreszcie dała za wygraną i zapadła w spokojny sen. Smok tymczasem, nie do końca wierząc w to co robi przybrał ludzką postać. Tak będzie mu znacznie łatwiej wyciągnąć strzałę tkwiącą w ramieniu drobnej postaci śpiącej smacznie w wysokiej trawie. Pokiwał głową z politowaniem nad własną głupotą i zabrał się do dzieła. Kiedy skończył, po ranie nie zostało ani śladu, natomiast strzała podzieliła los kilku człekokształtnych wilków, rozsypując się w pył. Ponownie przywdział smocze ciało i podniósł z ziemi dziewczynę. Rozpostarłszy wielkie skrzydła do lotu, wzbił się w powietrze, wywołując przy tym niewielką wichurę. Ze znacznej wysokości spoglądał na gęsty dach zielonych liści, próbując dostrzec cokolwiek w dole. Wyczuwał niezwykły smród dziwnych stworów czających się w zaroślach. Z pewnością odkryły już, ze ich ofiara umknęła w szponach przerośniętej jaszczurki. By zapobiec pościgowi, zatarł wszelkie ślady swej bytności. Niestety w przestrzeni pozostał niewielki ślad rzuconego zaklęcia uzdrawiającego. Czy rzekomy mistrz kruszynki będzie na tyle zdolny i go wyczuje? Gadzią paszczę wykrzywił złośliwy uśmiech. Szykowała się kolejna zabawa...Półgodziny później bestia wylądowała zgrabnie na polanie tuż przed sporą grotą prowadzącą do siedziby. Znikając w czeluściach przepastnej jaskini, smok rzucił w powietrze kilka słów magii i wejście zniknęło ustępując miejsca litej skale. Podążając mrocznymi korytarzami, zastanawiał się gorączkowo co też zrobić ze słaba istotką. Zjeść? Nigdy do tej pory nie spotkał elfa. Wreszcie podjął decyzję, na małą przekąskę zawsze znajdzie się czas. Wkroczył do ogromnej pieczary, której sklepienie upstrzone było tysiącami stalaktytów. Ściany porastał fluorescencyjny mech i kilka gatunków grzybów, oświetlając wnętrze przytłumionym światłem wielu kolorów. Przez środek jaskini płynął niewielki strumień, omijając półkolem legowisko smoka. Pan podziemnego królestwa zwinął się w kłębek na grubej warstwie mchu i ułożył dziewczynę  na zgiętych łapach. Teraz pozostawało jedynie czekać, aż śpiąca królewna wreszcie się obudzi. Międzyczasie przyszła mu do głowy pewna irytująca myśl. Jako gospodarz powinien odpowiednio zadbać o gościa, więc właściwie co jedzą elfy?

<Lumen? Pobudka ;)>

2 komentarze: