.

.
.
.

niedziela, 16 listopada 2014

Od Lotte CD Desmodora

Charlotte spojrzała na zwierzę z dziwnym błyskiem w oczach, po czym kucnęła i chwyciła cegiełkę, na co zamachał ogonem. Spojrzała na demona z uniesionymi brwiami i rzuciła cegiełke trochę przed siebie. Stwór od razu pobiegł po nią i przyniósł, widocznie zadowolony z siebie. Nagle powietrze obok Lotty przerzedziło się i pojawił się lisi duch. Piękny, o wiele mniejszy od bestyjki, jednak szybki. Wylądował na podłodzę i stworki styknęły się noskami. Zanim zdążyła to powstrzymać, jej oczy zabłysły. Klęczała przed zwierzętami, jednak jej umysł był już gdzie indziej.

Przemierzała parę kilometrów między lasami i górami, aż pojawiła się okropna dla niej scena - pole, które wcześniej było urodziwe - teraz spalone do gołej ziemii. Potwory i wojownicy wraz z żołnierzami padali jak muchy, zabijając się nawzajem. Po środku tego wszystkiego stał Desmodor i, ku jej wielkiemu zakończeniu, Charlotte we własnej osobie. Ona odziana w biel, on w czerń stoją przed sobą. On coś mówi, jednak w przyszłości nie ma dźwięków. Ona mu odpowiada, po czym wyciaga miecz i cofa się w stronę żołnierzy, gdzie czeka na nią cały oddział Helados. On też się odwraca. Wskakuje na rogatą bestię i odjeżdża daleko, poza zasięg wyroczni. Nagle obraz znowu się cofa.

Gdy Charlotte wróciła do teraźniejszości, dwa zwierzaki ścigały się po komnacie a Desmodor klęczał przed nią, a pomimo to i tak przewyższał ją wzrostem.
- Co zobaczyłaś? - Zapytał cicho, szukając wzrokiem odpowiedzi na jej twarzy.
Chciał ją dotknąć, ale uderzyła go w dłoń, jednocześnie ją odtrącając.

<Desmi? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz