.

.
.
.

piątek, 21 listopada 2014

Od Alastora - Do. Anabell

- No dobra, teoretycznie wszystko sprawdziłem. Kryształy są na miejscu... generatory też... więc niech go zaraza weźmie, że nadal nie działa! - wrzasnął czarownik uderzając w płytę sterowania swojego powietrznego statku.
Rzepek, niewielka jaszczurka która ubzdurała sobie, że czasami jest smokiem, wpatrywała się w niego ze względnym zainteresowaniem.
- Ty mi tego nie powiesz, prawda?
Jaszczurka zaczęła lizać go po palcach.
- Po co ja właściwie do ciebie gadam. - westchnął i zszedł z pokładu aby obejrzeć uszkodzenia.
Przed chwilą dosłownie stracił nagle zasilanie w silnikach i spadł z bardzo wysoka wprost na tą piękną polankę która nie wyglądała już najlepiej. Od strony sterburty ziała paskudna dziura, a  resztki jednego silnika leżały rozsiane po całej okolicy.
- Załamię się! Tyle składania ustrojstwa i wszystko na nic!
Szukając kolejnych uszkodzeń zapalał po drodze maleńkie, zielone płomyki które unosiły się we wskazanych miejscach. Gdy zobaczył już wystarczająco wiele, usiadł zrezygnowany na trawie i ukrył twarz w dłoniach.
- Mogło być gorzej. Gdybym nie zastosował zaklęcia lewitacji, pobliska okolica tonęłaby w częściach mojego statku.
- Przepraszam? - usłyszał jakiś głos z tyłu i podskoczył.
Odwrócił się szybko, a ogniki niebezpiecznie zamigotały, gotowe do ataku. Jego oczom ukazała się ładna, drobna osóbka, o błyszczących zielonych oczach i czerwonych włosach. Nie wydawała się groźna, więc odwołał przywołańce które odpłynęły kawałek dalej.
- Słucham. - burknął i wstał, podchodząc do statku.
Dotknął drewna z krzywą miną. Zastanawiał się ile zajmie naprawa wszystkich szkód.
- Widziałam jak on spadł z nieba i pomyślałam...
Spojrzał na nią ostro.
- No?
- Czy nie potrzebuje pan pomocy.
Uniósł wyżej brwi.
- Nie. - skierował dłonie na deski, a te zatrzeszczały i rozjarzył się zielenią pod wpływem magii.
Powoli i mozolnie naginał je tak by pasowały idealnie na miejsce. Gdy załatał jedną z dziur, miał dość. Chciał odpocząć, ale z drugiej strony zostało mu jeszcze tyle pracy. Nagle spostrzegł, że nieznajoma nadal stoi i przygląda się statkowi.
- Chyba nic nie zniszczyłem gdy się rozbiłem? Albo co gorsza... na nikogo nie spadłem?

<Anabell? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz