Westchnęłam cicho i podniosłam się. Wyjrzałam delikatnie z jaskini, mimo że zaczęło się ściemniać Słońce oślepiło mnie na chwilę.
-I co?-zapytał Shang z drugiego końca jaskini.
-Nie wiem..jakieś kilka godzin.- powiedziałam przecierając oczy i na ślepo wracając na swoje miejsce.
-Aż tak wrażliwa na światło?- zakpił.
-A ty? Niech cię spali.- powiedziałam i usiadłam trochę dalej od niego.- W
ogóle czego tu szukasz? W tej części lasu nieczęsto ktoś przebywa.
- Jestem tam gdzie niesie mnie wiatr.
-Jakież to poetyckie.- zachichotałam.
Nawinęłam kilka kosmyków włosów na palec, zaczęłam się nimi bawić.
-A ty czego tu szukasz?- zapytał.
-Skoro zwęszyłam ofiarę nie zostało mi nic innego jak doprowadzić do jej
zgonu. Ale niestety nie udało mi się.- uśmiechnęłam się do niego słodko
i niewinnie.
-Nie uda ci się to.
-Spokojnie wiem przecież.-przewróciłam oczami.
Podniosłam się i stanęłam przed nim. Podniósł głowę ku górze i spojrzał
na mnie. Uśmiechnęłam się i nachyliłam nad nim (ona wcale nie
prowokuje).
-Mogę o coś jeszcze zapytać?
-O co?-mruknął.
-Czemu taki przystojny mężczyzna nie ma u swojego boku żadnej pięknej niewiasty?-zachichotałam uwodzicielsko.
-Już mówiłem że twoje sztuczki na mnie nie działają.
-Zawsze można próbować prawda?
Wróciłam na swoje miejsce. Przyznam że byłam nieco zmęczoną tą szarpaniną..zamknęłam oczy.
-A ja mogę zadać pytanie?
-Te usta milczą jak grób.-szepnęłam.
-Wiesz co..bądź miła. Ja się staram.
-Nie.- burknęłam.
(Shang?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz