Charlotte odsunęła od siebie talerzyk z jedzeniem i upiła łyk, jak się okazało, delikatnego wina.
- Do czego mnie potrzebujesz? - Zapytała cicho.
- Jak to do czego? Przyszłość jest pełna tajemnic, zagadek. I tylko wyrocznie znają na nie odpowiedzi. Potrzebuję ich.
- Po co? - Syknęła.
- Żeby się nie pomylić. Żeby nie popełnić wielkiego błędu, którego będę żałował.
- A co, jeśli będę podawała ci złe przepowiednie? Co wtedy?
- Ja znajdę sposób, żeby to zauważyć - zaśmiał się pod nosem.
Prychnęła lekko i odwróciła wzrok, spoglądając na różne obrazy na ścianach. Jedne przedstawiały magiczne krainy, jedne piękne istoty, a inne różne kobiety, które Lotte kojarzyła. Dopiero po chwili zachłysnęła się powietrzem, rozumiejąc kim są.
- Oh, zauważyłaś? - Uśmiechnął się podle.
- Ja... Przecież to są wyrocznie, które zginęły - podniosła się, podchodząc do ściany pokrytej portretami.
- Oficjalnie uznano je za martwe - powrócił do wina - natomiast tak naprawdę zostały uprowadzone. Przeze mnie.
- To... moja matka... - wyszeptała, dotykając tkaniny.
Demon zachłysnął się czerwonym napitkiem i odkaszlnął lekko.
- Twoja matka... była wyrocznią?
- Urodziłam się dnia, kiedy zniknęła. Nie zdążyli jej oddać, żeby zasilała barierę. Stwierdzono u mnie brak mocy i oddano do rodziny zastępczej, do czasu, aż moje umiejętności nie zaczęły się ujawniać.
- To dlatego masz takie nasilone moce - zmrużył lekko oczy.
- Nawet jej nie pamiętam - wyszeptała cicho, jakby do siebie - zostały mi tylko zdjęcia...
Po chwili odwróciła się z impetem do Desmodora.
- Nie zostanę tutaj. Nie w tym więzieniu, gdzie była przytrzymywana moja mama. Nie w miejscu, gdzie nie dostanę wolności. Nie, gdzie będę zmuszana do używania mojego daru wbrew woli bogom. Możesz mnie zabić - nie interesuje mnie to.
<Desmi? ^^>
- Do czego mnie potrzebujesz? - Zapytała cicho.
- Jak to do czego? Przyszłość jest pełna tajemnic, zagadek. I tylko wyrocznie znają na nie odpowiedzi. Potrzebuję ich.
- Po co? - Syknęła.
- Żeby się nie pomylić. Żeby nie popełnić wielkiego błędu, którego będę żałował.
- A co, jeśli będę podawała ci złe przepowiednie? Co wtedy?
- Ja znajdę sposób, żeby to zauważyć - zaśmiał się pod nosem.
Prychnęła lekko i odwróciła wzrok, spoglądając na różne obrazy na ścianach. Jedne przedstawiały magiczne krainy, jedne piękne istoty, a inne różne kobiety, które Lotte kojarzyła. Dopiero po chwili zachłysnęła się powietrzem, rozumiejąc kim są.
- Oh, zauważyłaś? - Uśmiechnął się podle.
- Ja... Przecież to są wyrocznie, które zginęły - podniosła się, podchodząc do ściany pokrytej portretami.
- Oficjalnie uznano je za martwe - powrócił do wina - natomiast tak naprawdę zostały uprowadzone. Przeze mnie.
- To... moja matka... - wyszeptała, dotykając tkaniny.
Demon zachłysnął się czerwonym napitkiem i odkaszlnął lekko.
- Twoja matka... była wyrocznią?
- Urodziłam się dnia, kiedy zniknęła. Nie zdążyli jej oddać, żeby zasilała barierę. Stwierdzono u mnie brak mocy i oddano do rodziny zastępczej, do czasu, aż moje umiejętności nie zaczęły się ujawniać.
- To dlatego masz takie nasilone moce - zmrużył lekko oczy.
- Nawet jej nie pamiętam - wyszeptała cicho, jakby do siebie - zostały mi tylko zdjęcia...
Po chwili odwróciła się z impetem do Desmodora.
- Nie zostanę tutaj. Nie w tym więzieniu, gdzie była przytrzymywana moja mama. Nie w miejscu, gdzie nie dostanę wolności. Nie, gdzie będę zmuszana do używania mojego daru wbrew woli bogom. Możesz mnie zabić - nie interesuje mnie to.
<Desmi? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz