Z uśmiechem popatrzyłam na fioletowy płomyk spoczywając na moim ramieniu.
-Masz ładny kolor.-powiedziałam.
-Dziękuję.-odpowiedział.
Narzuciłam na swoją głowę kaptur. Kiedy miałam wyruszać przypomniałam sobie o tym że muszę użyć urody maskującej. Zamknęłam oczy i wyszeptałam słowa zaklęcia.
Kiedy spojrzałam na swoje włosy byłam już pewna tego że nie wyglądam jak monstrum.
-To gdzie zamierzasz się udać?
-Do miasta.. muszę coś zjeść.. i chyba do sklepu z alchemią.
-W mieście jest taki?
-Co prawda niezbyt że tak powiem "legalny" ale jest.
-Będą z tego kłopoty.
-Nie sądzę.
-No cóż jak uważasz.-westchnął.
Podczas wędrówki czułam przyjemne ciepło na skórze które emitował Shang.
[...]
W końcu dotarłam na miejsce.
-Schowaj się głębiej dobrze?
-Dobrze.-powiedział.
-Tylko nie podpal moich włosów jasne?
-Tak.-zaśmiał się.
Weszłam w głąb miasteczka. Panował tam wielki chaos, ciągle ktoś mnie potrącał i wpadał na mnie. Próbując sobie jakoś poradzić zaczęłam iść w stronę targowiska. Będąc już tam kupiłam jakieś owoce. Zdziwiłam się gdyż mój towarzysz był cicho. Kidy oddaliłam się od tłumu odezwałam się do niego.
-A ty co taki cichy?
-Nie chcę zwracać na nas uwagi.
-Myślałam że będziesz bardziej szkodliwy.
-To że nie żyję nie oznacza że nie myślę.
-Dobrze, dobrze..
[...]
Po kupieniu jedzenia udałam się do alchemika mieszkającego na obrzeżu miasteczka, ma pozwolenie na alchemię ale nie na sprzedawanie jej. Równie szybko tam weszłam jak wyszłam. Jako że moje zamówienie było gotowe szybko sobie poradziłam.
-Co kupiłaś?-zapytał wynurzając się z wnętrza mojego kaptura.
-Coś co pomoże mi podtrzymać zaklęcie.
-Yhm..rozumiem.
-Po za tym...możemy znaleźć jakąś jaskinię na przeczekanie dnia..co ty na to? Będziesz mógł zmienić się w smoka lub w człowieka.. i nie ucierpisz.
(Shang? ;3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz