- Prosiłabym o sałatkę - powiedziałam
Mężczyzna skinął głową i poszedł do innego pokoju a ja zaczęłam
rozglądać się po jadalni. Gdy wrócił z miską pochwaliłam wystrój i
nałożyłam sobie trochę sałatki. ,,Smaczna..." pomyślałam biorąc
pierwszy kęs.
- Zapomniałam się przedstawić. Jestem Anabell... a ty?
- Mam na imię Alastor. - odpowiedział
Na dłuższy czas zapadła cisza. Gdy zjedliśmy już kolacje usłyszałam
krople deszczu uderzające o kadłub. Wstałam, podziękowałam za kolacje i
już zamierzałam wychodzić ale mnie zatrzymał.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytał podejrzliwie.
- Właściwie to nie ale. - nie dał mi dokończyć
- Więc gdzie się tak śpieszysz?
- Usłyszałam krople deszczu i ... eh... to trudne do wytłumaczenia... bo
widzisz w pobliżu jest mój koń... no właściwie to koń demon... i nie
chce żeby "zgasł"- tłumaczyłam jak tylko mogłam.
- "Zgasł"?
- No.... tak bo to jest ognisty koń... i jak go nie zaprowadzę do lasu to mam ci los.
(Alastor? Brak pomysłów.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz