.

.
.
.

sobota, 22 listopada 2014

Od Dantego - Cd. Tari

Wojownik uśmiechnął się do niej jakoś krzywo. Dziwnie smutno mu się zrobiło gdy pomyślał, że niebawem znów wszystko wróci do normy. On będzie walczył z demonami i odmrażał sobie tyłek w Lodowych Krainach, a ona wędrować po bezdrożach na bezlocie.
- Cóż, póki co mój oddział nigdzie się nie rusza.
Uniosła wyżej brwi.
- Dlaczego?
- Nekromanta i nieumarły smok grasują w pobliskim lesie. Już nie mówiąc o niewielkiej grupie demonów. To nie może być przypadek. Jestem pewien, że ktoś będzie musiał zbadać sprawę.
Uśmiechnęła się lekko.
- Niech zgadnę. Ty będziesz tym kimś?
Wzruszył niewinnie ramionami.
- Nie zaprzeczę. A przy okazji... - spojrzał na pobliską gospodę którą w całości wynajęli z resztą wojowników. - Możemy ci odstąpić jakiś pokój. Nie będziesz musiała szukać noclegu.
Skrzywiła się lekko.
- Chyba odmówię.
- Nikt nawet na ciebie nie spojrzy. Moi ludzie są zdyscyplinowanymi wojownikami.
- Rozumiem, ale... lepiej będę się czuła z dala od męskiego tłumu. - powiedziała głaszcząc lekko gryfa.
- Cóż, w razie czego jestem pewien, że jeszcze się spotkamy. To małe miasto. Przydałaby nam się pomoc.
- Co zrobicie ze smokiem?
Zawahał się. Wcale nie uśmiechała mu się opcja samobójczej walki z nieumarłym gadem.
- Nie wiem. Wezwiemy kogoś z Bractwa Światła. Podobno mają większe doświadczenie.
- Tak. Zapewne masz rację.
Z gospody wyszedł Krigar. Widząc ich rozpromienił się natychmiast i podbiegł.
- Już wróciliście! Jak dobrze, że nic wam się nie stało. - powiedział ściskając brata. Chciał zapewne zgotować to samo Tari, ale się zawahał i w końcu nic nie zrobił. - Baliśmy się, że zostałaś pożarta.
Zaśmiała się dźwięcznie.
- Jak widać smoki mnie nie lubią. A teraz wybaczcie, muszę odpocząć. - powiedziała z uśmiechem i zaczęła odchodzić w kierunku pobliskich zabudowań.
Zapewne chciała coś wynająć na noc albo ewentualnie spędzić noc pod gołym niebem, wysoko w gałęziach drzew.

***
Odziana w czerń postać była praktycznie niewidoczna na tle ciemności. Gdyby nie cichy stukot kostura nikt nie wiedziałby, że ktoś nadchodzi. Selthus przypuszczał, że nie może od tak wejść do miasta. Zostałby natychmiast zgładzony. Miał zamiar zapolować sobie na rycerzyka i jego elfkę, ale zgubił trop niedawno. Po dwóch godzinach przedzierania się przez gęstwinę odeszła mu chęć zemsty i chciał już tylko gorącej kąpieli, kolacji i miękkiego łóżka. Właśnie wyłaniał się zza pobliskich drzew gdy dostrzegł znajomą postać. Elfka szła wolniutko do pobliskiego lasu. Nekromanta uśmiechnął się paskudnie wiedząc, że noc będzie ciekawa.

<Tari? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz