Charlotte spojrzała na niego z nienawiścią i chwyciła kolejną książkę, tym razem chyba o wszechświecie. Zdążył się uchylić i tom znalazł się na ścianie.
- Pół godziny - powtórzył i zniknął z powrotem za drzwiami.
Dziewczyna prychnęła i usiadła w ogromnym fotelu, wraz z książką w ręku. Hecarim: Wojna potępionych była jej ulubioną książką i wciąż nie mogła zrozumieć, jak taka piękna powieść znalazła się w takim miejscu. Lotte była ubrana w długą, błękitną suknię z długimi rękawami - znalazła ją w szafie, w końcu nie chciała chodzić cały czas w tym samym - oraz włosy zostawiła rozpuszczone. Uznała, że jeśli demon będzie chciał, żeby wyszła z tego pokoju, sam ją wywlecze. Nie pozwoli się zgiąć, nie będzie się przed nim płaszczyć, a tym bardziej, nie będzie opowiadać mu o swoich wizjach. Westchnęła cicho, wcale nie mając ochoty do czytania. Przejrzała szkatułki pełne błyskotek i wybrała dwa podłużne kolczyki a do tego naszyjnik i parę pierścionków. Zachwycona oglądała jeden z kamieni, kiedy do środka wszedł generał.
- Minął czas, zapraszam za mną - powiedział, pokazując jej otwarte drzwi.
- Nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść - syknęła, a wtedy demon zaczął się niebezpiecznie przybliżać.
- Nie każ mi się powtarzać.
Prychnęła, ale ruszyła za nim. Mijali długie, ciemne korytarze, aż dotarli do dużych, metalowych drzwi. Odetchnęła cicho i wrota się uchyliły. Weszła przez nie, pozwalając wojownikowi zamknąć je za nią. Była w ciemnym pokoju z ciepłymi kolorami. Jej suknia zupełnie kontrastowała z wnętrzem. Po środku stał długi, rzeźbiony stół z długiego drewna, a przy jednym z jego końców stały dwie zastawy. Na miejscu Pana Domu siedział oczywiście Desmodor.
- Witaj - powiedział, opierając twarz na dłoni.
Charlotte nie odpowiedziała, wciąż stojąc w miejscu i patrząc z dystansem na zastawę zaraz obok Władcy zamku.
<Desmi? xD>
- Pół godziny - powtórzył i zniknął z powrotem za drzwiami.
Dziewczyna prychnęła i usiadła w ogromnym fotelu, wraz z książką w ręku. Hecarim: Wojna potępionych była jej ulubioną książką i wciąż nie mogła zrozumieć, jak taka piękna powieść znalazła się w takim miejscu. Lotte była ubrana w długą, błękitną suknię z długimi rękawami - znalazła ją w szafie, w końcu nie chciała chodzić cały czas w tym samym - oraz włosy zostawiła rozpuszczone. Uznała, że jeśli demon będzie chciał, żeby wyszła z tego pokoju, sam ją wywlecze. Nie pozwoli się zgiąć, nie będzie się przed nim płaszczyć, a tym bardziej, nie będzie opowiadać mu o swoich wizjach. Westchnęła cicho, wcale nie mając ochoty do czytania. Przejrzała szkatułki pełne błyskotek i wybrała dwa podłużne kolczyki a do tego naszyjnik i parę pierścionków. Zachwycona oglądała jeden z kamieni, kiedy do środka wszedł generał.
- Minął czas, zapraszam za mną - powiedział, pokazując jej otwarte drzwi.
- Nie mam zamiaru nigdzie z tobą iść - syknęła, a wtedy demon zaczął się niebezpiecznie przybliżać.
- Nie każ mi się powtarzać.
Prychnęła, ale ruszyła za nim. Mijali długie, ciemne korytarze, aż dotarli do dużych, metalowych drzwi. Odetchnęła cicho i wrota się uchyliły. Weszła przez nie, pozwalając wojownikowi zamknąć je za nią. Była w ciemnym pokoju z ciepłymi kolorami. Jej suknia zupełnie kontrastowała z wnętrzem. Po środku stał długi, rzeźbiony stół z długiego drewna, a przy jednym z jego końców stały dwie zastawy. Na miejscu Pana Domu siedział oczywiście Desmodor.
- Witaj - powiedział, opierając twarz na dłoni.
Charlotte nie odpowiedziała, wciąż stojąc w miejscu i patrząc z dystansem na zastawę zaraz obok Władcy zamku.
<Desmi? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz