Dante chwilę potem wyszedł zza zaspy śnieżnej. Z szarego nieba zaczął powoli sypać drobny śnieg. Uniósł uspokajająco ręce a Inar zawarczał ogłuszająco, dając jasno do zrozumienia, że może i jego pan udaje bezbronnego, ale on nie zamierza. Ludzie natychmiast zaczęli szeptać między sobą. Wskazywać na niego. Jeden podszedł do elfki i mocnym szarpnięciem ściągnął ją z konia. Wylądowała w śniegu z cichym jękiem. Przystawił jej ostrze do gardła.
- Nawet nie drgnij.
Dante zatrzymał się nieopodal.
- Co wy wyprawiacie? - powiedział mocnym głosem.
Drgnęli i mimo, że mieli przewagę liczebną, jakby zmaleli. Słyszała powtarzane słowo.
- Silencio... Silencio... to on...
Jeden z nich, najwyraźniej ktoś w stylu dowódcy, wyszedł na prowadzenie.
- Weszła na nasz teren.
Dante wzruszył ramionami. Za nim pojawił się Krigar na szarym koniu. Nikt jednak nawet na niego nie spojrzał.
- Co z tego? Głupia jest, jak to baba.
Zaśmiali się cicho. Jeden drugiego zaczął szturchać łokciami.
- Jest z tobą? - zapytał rozbójnik.
- Nie. - odparł ze złośliwym uśmiechem Dante.
Przytaknęli głowami i jeden chwycił ją mocno za włosy. Zapewne chciał poderżnąć gardło.
- Z moim bratem. - dodał niespieszne.
Zawahali się i spojrzeli na niego niepewnie. Puścili dziewczynę i popchnęli w zaspę.
- Niech lepiej na nią uważa. Zauważyliśmy w okolicy pająki śnieżne i... demony. - splunął jeden z obrzydzeniem.
- Dokąd zmierzacie? - zapytał Dante.
Krigar zsiadł z konia i podbiegł do Rosalie. Pomógł jej wstać.
- Nie martw się, już jest dobrze. - wyszeptał.
- Do Fortu oczywiście! - odpowiedział rozbójnik.
- Świetnie. Zabierzemy się z wami. - powiedział białowłosy i skierował wilka do Krigara. Spojrzał ostro na Rosalie. - Tylko tym razem trzymaj się blisko.
<Rosalie? wieczór przy ognisku z rozbójnikami? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz