.

.
.
.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Dantego - Cd. Tari

- To głupie. Zostaw tego gryfa. - burknął zdenerwowany.
- Jest genialny.
- Wątpię. Ten genialny zwierzak odgryzłby ci głowę w czasie walki. - wściekł się, ale schował miecz.
Nie widział powodu na razie atakować, skoro elfka odpuściła. Oczywiście nie miał zamiaru tak łatwo zapomnieć zniewagi, ale póki co były ważniejsze sprawy.
- On nie chciał, prawda? Nie chciałeś. - powiedział Krigar drapiąc gryfa za uchem.
Zwierzak zaskrzeczał przechylając łebek.
- Żenujące. - warknął Dante i skupił się na oglądaniu zranionej ręki.
Podszedł do swojego rumaka i zaczął grzebać w jukach. Zadowolony wydobył paczuszkę ziół i zdjął część pancerza chroniącą ramię. Nałożył mieszankę, zduszając krzyk. Gryf pisnął dziwnie i nastroszył się nerwowo.
- Co się dzieje Shadow? - wyszeptała elfka.
Krzyknął niesamowicie głośno i zamachał skrzydłami.
- Mówiłem. To bydle jest dzikie. - powiedział Dante kiwając głową.
- Nie. On się boi. - Krigar spojrzał w kierunku wskazanym przez gryfa.
Spomiędzy zarośli wyskoczył wielki, pajęczy kształt. Za nim zaś kolejne. Po chwili cała okolica zaroiła się od strasznych Arachnidów, będących połączeniem dziwnej humanoidalnej istoty z pająkiem. Zaczęły pluć żrącym jadem.
- Uwaga! - zdążył tylko krzyknąć wojownik.
Nie mieli jednak szans. Stworzenia miały przewagę zaskoczenia i liczebności. W kilka sekund powaliły wszystkich,  z wyjątkiem gryfa który zdołał uciec. Były niesamowicie szybkie. Oplotły ich swoimi trującymi sieciami. Tari krzyknęła coś, ale nie zdołali usłyszeć. Wówczas z zarośli wyszedł wielki demon z czerwonymi skrzydłami.
- No proszę. Zagubione szczeniaczki. - zaśmiał się paskudnie. - Do obozu z nimi!
Arachnidy wydały z siebie skrzeczące dźwięki i każdy wziął jednego jeńca na plecy. Byli zdani na ich łaskę, a los nie wróżył niczego dobrego.

***
Obóz okazał się raczej niewielki. Otoczony drewnianymi palisadami i rowami wypełnionymi żrącą cieczą. Jeńców rozwiązano, gdyż sieci Arachnidów były trujące. Przywiązano ich mocnymi linami do palików. Krigar był sam, a Tari z Dante zajmowali drugi pal. Stykali się plecami, bardzo niezadowoleni.
- Cudnie. Gdyby nie ty, nigdy byśmy się w to nie wplątali. - wyszeptał wojownik przekręcając głowę by choć nieco na nią spojrzeć.
- Żartujesz?! To nie ja rzuciłam się z rykiem na bezbronnego gryfa!
- Gryfy nigdy nie są bezbronne.
Jeden z demonów kopnął go w udo.
- Zamknąć się!
Odszedł kawałek, odprowadzony wściekłym spojrzeniem chłopaka.
- Jak już się uwolnimy, zatłukę cię. - wyszeptał.

<Tari? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz