Uśmiechnąłem się lekko, czego dziewczyna nie dostrzegła przez czarną chustę zasłaniającą część twarzy.
- Również nie twój. - szepnąłem cicho i ponownie ruszyłem zarośniętą ścieżką.
Elfka niezrażona podążała tuż za mną krok w krok. Poruszała się bezszelestnie z godną podziwu gracją. Wreszcie zirytowany towarzystwem wścibskiej istoty, odwróciłem się błyskawicznie w jej stronę i przygwoździłem do szerokiego pnia najbliższego drzewa. Dla pewności przyłożyłem srebrny sztylet do szyi dziewczyny. Nie wydawała się przestraszona tym faktem, spoglądając mi hardo w oczy.
- Ścigam pewnego, niebezpiecznego typa Stokrotko, więc jeśli chcesz dożyć świtu, lepiej wracaj do bezpiecznego domu! - syknąłem gniewnie.
- Potrafię o siebie zadbać. - powiedziała spokojnie.
Zacisnąłem mocniej dłoń na rękojeści sztyletu. Nagle usłyszałem cichy dźwięk napinanej cięciwy i pchnąłem drobną osóbkę na ziemię, padając w trawę tuż obok. Pół sekundy później strzała wbiła się w chropowatą korę tuż nad naszymi głowami.
- Zostań tu. - szepnąłem, podnosząc się z ziemi i dobywając krótkiego miecza.
Czym prędzej pognałem za znikającym w gęstych zaroślach człowiekiem. Przedzierając się przez las zupełnie zapomniałem o dziewczynie pochłonięty pościgiem. Buty poczęły zapadać się w grząskim gruncie, a zapach zgnilizny podpowiedział, że dotarliśmy na moczary. Nagły krzyk nieznajomego naprowadził mnie na właściwy trop. W ostatniej chwili zatrzymałem się nad brzegiem niewielkiego bajora porośniętego zdradliwą, wysoką trawą. Uciekinier tkwił na samym środku zanurzony po pas. Tuż za sobą wyczułem bardziej, niż dosłyszałem postać dziewczyny.
<Rose?>
- Zostań tu. - szepnąłem, podnosząc się z ziemi i dobywając krótkiego miecza.
Czym prędzej pognałem za znikającym w gęstych zaroślach człowiekiem. Przedzierając się przez las zupełnie zapomniałem o dziewczynie pochłonięty pościgiem. Buty poczęły zapadać się w grząskim gruncie, a zapach zgnilizny podpowiedział, że dotarliśmy na moczary. Nagły krzyk nieznajomego naprowadził mnie na właściwy trop. W ostatniej chwili zatrzymałem się nad brzegiem niewielkiego bajora porośniętego zdradliwą, wysoką trawą. Uciekinier tkwił na samym środku zanurzony po pas. Tuż za sobą wyczułem bardziej, niż dosłyszałem postać dziewczyny.
<Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz