Krigar spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. Nie rozumiał dlaczego tak bardzo ryzykowała. W końcu skoro Dante mówił, że mają czekać, to w czym problem? Nie wyobrażał sobie aby złamać jego rozkaz tym bardziej, że wydawał się słuszny. Grupa rozbójników może i nie była wymarzonym towarzystwem, ale skoro nawet bali się rodziny Silencio to na pewno niczego nie spróbują. Chciał jej to powiedzieć, zatrzymać ale ... nie miał śmiałości. Zawsze nie czuł się pewnie w otoczeniu kobiet. Nie wiedział co powiedzieć, język mu się plątał i wszystkie te bzdurne rzeczy. Gdy spojrzał w jej stronę, ciemności już dawno zakryły pole widzenia a dziewczyna zniknęła.
- Zamarznie, to pewne. - wyszeptał.
***
Było zimno. Przejmujący, lodowaty wiatr przemierzał pogrążone w mroku równiny. Jeleń drżał pod dziewczyną a w końcu opadł na kolana i nie mógł iść dalej. Wydawał smutne dźwięki mówiące zapewne o tym, że boli go wszystko. Gdy robił każdy następny krok, zapadał się tylko bardziej w śniegu. Rosalie była zmuszona zsiąść z niego, gdyż i tak narażał już życie. Ona również nie była właściwie ubrana na taką wyprawę. Futro z białego wilka okrywało ją niecałkowicie i przez liczne szczeliny wlatywało zimno. Drżała coraz mocniej aż w końcu upadła.
Nie mogła już widzieć wielkiego, białego kształtu który pojawił się nieopodal. Wylądował z donośnym hukiem, wzburzając pokrywę śniegu. Poruszył wielkim łbem wytrząsając z uszu pozostałości białego puchu i rozejrzał czujnie wokół. Dostrzegł jelenia ale z racji, że raczej nie lubił mięsa nie zainteresował się nim zbytnio. Spojrzał na swoje obolałe, białe skrzydła.
- Kiepski ze mnie smok, jak słowo daję. - wymruczał i drgnął, gdy usłyszał cichy jęk.
Obnażył przestraszony kły. Bał się, że to rycerz którego wysłali z twierdzy Heladosów. Gdy jednak podszedł bliżej dostrzegł tylko przysypany, futrzany kształt. Dotknął go ogonem i odskoczył. Dostrzegł nieznaną dziewczynę. Rozejrzał się bezradnie wokół. Był tylko lodowym smokiem, w dodatku nielotem, cóż mógł zrobić? Westchnął żałując, że zagalopował się tak daleko od jaskini. Kilkoma machnięciami skrzydeł odgarnął śnieg odsłaniając drobną postać.
- Jeszcze żyje... - trącił ją nosem. - Ale nie zostało dużo czasu.
Nie myśląc wiele ułożył się obok i nakrył ją wielkimi skrzydłami. Ogonem przyciągnął też jelenia. W końcu zawsze mógł go potem zjeść, tak jak ją zresztą.
<Rosalie? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz