Spojrzała na niego spod przymrużonych oczu, po czym odetchnęła ciężko.
- Myślałam - zaczęła ostrożnie - że skoro wylądowałeś w naszym królestwie, to będziesz wiedzieć, kim jestem. Najwidoczniej się myliłam. Nazywam się Marise A'carotti, następczyni tronu tego kraju. I uwierz mi, może jesteś potężny, ale oddziały najlepszych Heladosów na pewno przyprawi ci kłopot.
Skrzywił się lekko, wiedząc, że ma rację.
- Przepraszam, za poprzednie zachowanie. Nie przywykłam jeszcze do królewskiego zachowania. Przez parę lat żyłam zamknięta w komnacie.
- Czemu...
- Nie jestem pewna, czy jest to wasza sprawa, Lordzie Nevalos.
- Ah, faktycznie - uśmiechnął się krzywo.
- Tak więc, pozwolisz, że odejdę teraz.
- A co z waszym murem?
- To chyba nie jest konieczne - wstała, zauważając, że nie jest już uwiązana - zajmiemy się tym. W każdym bądź razie, dziękuję za wizytę.
Nim zdążył coś powiedzieć, wyszła. Opuściła budynek magów i skierowała się do stojącego nieopodal żołnierza.
- Pani? - Spojrzał na nią z niepokojem.
- Wszystko w porządku - uspokoiła go gestem dłoni.
- Nie jestem pewien, czy król pogodzi się z tym tak szybko jak ty, Lady...
- Mój ojciec jest zbyt zajęty walką na wschodzie - roześmiała się smutno.
- Co teraz?
- Idziemy. Wrócę to później. Umówiłam się z jego podwładnym. Mam nadzieję, że on coś poradzi.
<Asmi? xD>
- Myślałam - zaczęła ostrożnie - że skoro wylądowałeś w naszym królestwie, to będziesz wiedzieć, kim jestem. Najwidoczniej się myliłam. Nazywam się Marise A'carotti, następczyni tronu tego kraju. I uwierz mi, może jesteś potężny, ale oddziały najlepszych Heladosów na pewno przyprawi ci kłopot.
Skrzywił się lekko, wiedząc, że ma rację.
- Przepraszam, za poprzednie zachowanie. Nie przywykłam jeszcze do królewskiego zachowania. Przez parę lat żyłam zamknięta w komnacie.
- Czemu...
- Nie jestem pewna, czy jest to wasza sprawa, Lordzie Nevalos.
- Ah, faktycznie - uśmiechnął się krzywo.
- Tak więc, pozwolisz, że odejdę teraz.
- A co z waszym murem?
- To chyba nie jest konieczne - wstała, zauważając, że nie jest już uwiązana - zajmiemy się tym. W każdym bądź razie, dziękuję za wizytę.
Nim zdążył coś powiedzieć, wyszła. Opuściła budynek magów i skierowała się do stojącego nieopodal żołnierza.
- Pani? - Spojrzał na nią z niepokojem.
- Wszystko w porządku - uspokoiła go gestem dłoni.
- Nie jestem pewien, czy król pogodzi się z tym tak szybko jak ty, Lady...
- Mój ojciec jest zbyt zajęty walką na wschodzie - roześmiała się smutno.
- Co teraz?
- Idziemy. Wrócę to później. Umówiłam się z jego podwładnym. Mam nadzieję, że on coś poradzi.
<Asmi? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz