.

.
.
.

czwartek, 20 listopada 2014

Od Matafleur - Cd Leo

Obniżam ostrożnie lot, uważając, by nie zahaczyć skrzydłem o ścianę jaskini. Jest potwornie ciasno i ledwo się mieszczę, a powiem szczerze, że bardzo nie chciałabym wylądować w lodowatej wodzie pode mną, zwłaszcza z poranionym skrzydłem. Jednak to głównie z powodu tej ciasnoty wybrałam to miejsce na swoje leże, więc nie mam co narzekać. W końcu teoretycznie bardzo odpowiada mi fakt, że nikomu znacznie większemu ode mnie dostanie się do mojej groty nie przyjdzie za łatwo. A i łowcy skarbów będą mieć problem, co bardzo mnie cieszy. Nie jestem może zbyt wielką materialistką, ale to nie znaczy, że toleruję istoty próbujące wzbogacić się moim kosztem. A jakiś krasnolud z pewnością chętnie położyłby swoje lepkie łapy na moich kosztownościach....
Powoli, bardzo powoli zbliżam się do wejścia do groty i ląduję na wąskiej półce skalnej. Wchodzę do środka i zatrzymuję się nagle, gdy do moich nozdrzy dociera podejrzany zapach... Człowiek? Tak, zdecydowanie wyczuwam człowieka. Ale skąd on miałby się tutaj wziąć? Nimfy obiecały mi przecież, że nie dopuszczą nikogo w pobliże mojej siedziby.
- Małe, zakłamane parszywce. - Prycham gniewnie, z moich nozdrzy wylatuje kłąb czarnego dymu. - Jak zwykle nie można im ufać.
Przystaję i rozglądam się czujnie po wnętrzu groty. Wydaje się, że nic cenniejszego nie zniknęło, więc albo włamywacz słysząc mnie, złapał pierwszą lepszą błyskotkę i zwiał, albo wciąż tutaj jest. Osobiście wolałabym drugą wersję.
Kątem oka dostrzegam ruch i odwracam łeb w samą porę, by zobaczyć jak niewielka, szczupła postać znika za jednym z większych stalagmitów. Ewidentnie próbuje mnie wyminąć.
Tu cię mam!, myślę z satysfakcją. Jestem pewna, że jeśli tylko zorientuje się, że go widzę, spróbuje uciec, więc podchodzę od strony wyjścia.

< Leo? Masz i się ciesz, całkiem długie wyszło. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz