Dziewczyna drgnęła gwałtownie. Miała wrażenie, że mówił całkiem poważnie.
Wokół nich zrobiło się ciemno. Doszły ich tajemnicze szepty.
- Nie macie szans. Zginiecie. - mówiły.
Zaraz potem z każdego zakamarka wyszły czarne postacie. Kształt miały
podobny do ludzkiego, tylko były o wiele wyższe. Rzuciły się na nich w
niesamowitym tempie. - Chcecie się bawić? - spytał Yunashi.
Zaśmiały się mechanicznie. Jeden z nich zaatakował Meditareno. Smok
próbował się bronić. Zionął lodem i gryzł. Na niewiele jednak się to
zdało. Kilku kolejnych demonów rzuciło się na Yunashiego i Noreen.
Dziewczyna próbowała się wyszarpnąć z objęć ogona. - Nie wyrywaj się. -
powiedział Yunashi walcząc z demonem.
- Umiem sobie z nimi poradzić. - upierała się.
- Ah tak. No to proszę. - puścił ją.
Dziewczyna natychmiast zebrała w sobie siłę. Podniosła ręce w górę i
wyszeptała jakieś zaklęcie. Gdy to zrobiła jasny błysk trafił dwóch z
demonów. Natychmiast opuścili pole walki. Noreen usiadła wyczerpana na
ziemię. Magia wymagała skupienia i energii, a ona nie była jeszcze
dobrze wykwalifikowana w tego typu czarach. Noreen zauważyła, że reszta
demonów zniknęła.
- A jednak sobie poradziłaś. - mruknął Yunashi.
- Jak to zrobiłaś? - spytał Medi.
- Jestem czarodziejką. - odpowiedziała wstając z ziemi - A poza tym należę do Bractwa Światła. To mój obowiązek.
Nagle zauważyła, że ciemność znowu narasta. Z między drzew wyłoniła się
ogromna postać. Wielkością przypominała mniejszego smoka, ale wyglądała
jak zbudowana z mgieł i cienia. Ryknęła przerażająco i ruszyła w stronę
Noreen. Pewnie demony chciały się zemścić.
<Medi? Yuni? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz