.

.
.
.

sobota, 22 listopada 2014

Od Selthusa - Cd. Mir

Dusza delikatnie falowała na nieistniejącym wietrze. Wpatrywała się w nich bez wyrazu, jakby nie widziała nic poza własnym obrazem rzeczywistości. Selthus ostrożnie zaczął do niej podchodzić.
- Kim jesteś?
Nie odpowiedziała. Nawet na niego nie spojrzała. Nadal tylko trwała w bezruchu. Nekromantę dzieliły już od niej niecałe trzy kroki. Zatrzymał się jednak i wyczarował niewielki, zielony płomień który popłynął do twarzy duszyczki. Dopiero teraz spojrzała. Wodziła błędnym wzrokiem za ognikiem. W lewo, prawo, lewo... podpłynął do twarzy nekromanty i dopiero teraz jakby jego również spostrzegła. Zmarszczyła brwi.
- Nie powinno... zakazane...  - mówiła bardzo cicho i niezrozumiale.
Głos wydawał się docierać z wnętrza dalekiej jaskini. Selthus pokazał jej dłonie i podszedł jeszcze kawałek.
- Kim jesteś?
Spojrzała w jego czarne oczy i krzyknęła tak głośno, że musieli z jękiem zakryć uszy. Zaraz potem rozpłakała się żałośnie. Zaczęła szybko przemykać pomiędzy posągami i wyłaniać się zupełnie gdzie indziej. Wyglądało to nieco upiornie. Nekromanta cały czas śledził ją wzrokiem. W pewnym momencie uderzył kosturem w posadzkę wydając donośny huk. Oczy czaszki rozjarzyły się znajomą czerwienią.
- Dość!
Stanęła i spojrzała zaciekawiona. Zaraz potem jednak podpłynęła do Mir.
- Mogę? Proooszę. - zamruczała dotykając jej włosów.
Na końcówkach zostawiła lodowe sopelki. W jej dotąd pustych oczach pojawiła się żądza życia. Coraz bardziej wyciągała do niej dłonie.
- Wracaj tu! - warknął nekromanta.
Dusza drgnęła i spełniła jakimś cudem rozkaz. Selthus wyminął ją i podszedł do lekko drżącej Mir. Kontakty z umarłymi nie należą do najprzyjemniejszych, szczególnie gdy wcześniej nie było się do niech przygotowanym.
- Nic ci nie zrobiła?
Potrząsnęła głową.
- Co to znaczy? Co ona tu robi?
- Nie wiem, ale na pewno zna wyjście. Będę musiał jakoś ją zachęcić do pomocy.
Gdy skończył mówić dusza zaczęła śpiewać. Każde wypowiadane przez nią słowo sprawiało realny ból sercu i całemu ciału. Dosłownie miało się ochotę wybiec z krzykiem z komnaty. Byle najdalej od niej.

<Mir? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz