Patrzyła przerażona na wielkiego smoka. Co prawda zdawał się być po
stronie uprowadzonych, ale i tak wzbudzał strach. Nie mogła się
poruszyć, a co dopiero wstać. Fioletowy podmuch bestii zamienił obóz w
istne piekło.
- Na co czekasz?! Uciekaj, a nie gapisz się jak...- krzyknął Dante
Trzęsła się tak bardzo, że białe włosy mocno drgały. Chciała coś powiedzieć, efektem był stłumiony jęk.
- Skaranie boskie z tymi kobietami.- szepnął jasnowłosy
Podszedł do niej i, pomimo gorączkowych sprzeciwów ze strony Shadow'a,
wziął ją na ręce. Pierzasty zwierz uwolnił Krigara z uwięzi. Nastolatek
złapał go za skórzany pasek na dziobie i przytrzymał, aby brat mógł w
miarę szybko usadowić siebie i elfkę w siodle. Tak też zrobił. Kolejność
była następująca: najbliżej łba siedziała Tari, za nią Dante i Krigar.
- To najlepszy układ. Ona potrafi okiełznać to... coś, a ja jestem na
tyle silny, żeby w razie czego zareagować.- tłumaczył Dacarath
- Niech ci będzie.- mruknął brązowowłosy
- T... to... to Shadow... ruszaj...- jęknęła
Czarnopióry zaczął biec przed siebie. Taranował demony, ludzi-pająków i
różne przedmioty. Byleby wydostać się z tego przeklętego obozu, żeby
Pani była bezpieczna. Chcąc uniknąć zderzenia ze sporym namiotem wzbił
się w powietrze. Ledwo mógł unieść ciężar dwóch mężczyzn i kobiety, ale
wrodzony upór pomógł mu w tym. Zamachnął kilka razy skrzydłami aby
ustabilizować lot. Smok leciał tuż za nimi. Galad wtuliła się w
aksamitne pióra stworzenia. Towarzyszący uciekinierzy popatrzyli na nią z
lekkim... podziwem? Chyba tak, to było to. Bo kto normalny tuli się do
wielkiej bestii, która jest w stanie zabić jednym kłapnięciem? No chyba
tylko ona. Znów pojawiły się łzy. Nie były one gorzkie, symbolizowały
szczęście.
- Bogini wysłuchała mnie, jesteś cały. Jestem jej winna wielką
przysługę. Może nie powinnam opuszczać świątyni...- szepnęła po elfiemu
- O czym mówisz?- zaciekawił się Dan
- Dziękuję Neferecie za opiekę nad Shadow'em.- wytłumaczyła, pomijając zdanie o przeszłości
- Yhm...
Srebrna wstążka puściła pod naporem powietrza, uwalniając przy tym włosy
Anor. Rozwiały się na wietrze, ale zgrabnie omijały twarz siedzącego za
nią.
- Niech to...- wymruczała
Reszta drogi minęła w jako takim spokoju. Nie obyło się bez kilku
docinek kierowanych od elfki do człowieka i na odwrót, a sam Krigar
próbował ich rozdzielić. Jednakże nie było żadnych ofiar śmiertelnych,
czy poważniejszych urazów... na całe szczęście. Przejażdżka zakończyła
się na sporej wielkości polanie. Pasażerowie opuścili "pokład" z
widoczną ulgą. Nastolatek nie wytrzymał i poleciał w krzaczki, żeby
zwrócić ostatni posiłek. Tari oparła się o brzuch zwierzaczka. Położyła
dłoń na ramieniu rycerza.
- Skoro już się tak... hm... sprzeczamy to powinniśmy wiedzieć z kim,
nieprawdaż? Tak więc jestem Tari zwana też Anor, Galad lub Din, ale mów
jak tam chcesz.- machnęła ręką
<Dante?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz