Ziewnęła cicho.
- Do lasu? Do tego przeklętego faceta?- wymruczała nadzwyczaj spokojnie
Krigar spojrzał najpierw na kobietę, potem mężczyznę pytającym wzrokiem. Pewnie brat nie opowiedział mu o ostatniej przygodzie.
- Cóż, jesteś elfem. Powinnaś czuć jakieś powiązanie z leśnymi terenami.
A nekromanta stwarza realne zagrożenie...- Dante urwał wpół zdania
jakby zrezygnowany
- Jestem tylko drobną...
- Silną i wyższą od większości.- uzupełnił młodszy
- Drobną i bezbronną istotką.- dokończyła- Która nie lubi przerywania.
- Przepraszam.
- Widziałem co potrafisz, nie każdy potrafi zmuszać rośliny do wzrostu.- odezwał się białowłosy
- Wymaga to ode mnie większości energii, z każdym użyciem jest
pięćdziesiąt procent szansy, że umrę, lub zapadnę w wieczny sen. Jest to
za duże ryzyko, a gryfa nie zostawię na pastwę losu. Ale jak konać to
tylko z wami.- zaśmiała się cicho- Niech ktoś od was przyjdzie po mnie,
będę gotowa w każdej chwili. Jedliście już obiad? Jeśli nie, to śmiało.
Zjecie ze mną, zawsze to jakaś odskocznia.
Krewniacy wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie, ale...
- Świetnie! Poczekajcie chwilkę!
Wstała tak szybko, że krzesło na którym siedziała o mało co, a upadłoby. Jednak zapobiegła temu z głębokim westchnieniem.
- Meble mnie nie lubią.- i ten zduszony chichot
Z sąsiedniego pomieszczenia doszedł ich kobiecy głos.
- Tari, to ty? Tak szybko?
- Tak, tak. Już idę pani Gure. Mam gości, to dlatego.
Zniknęła w mroku kuchni, tylko po ty by wrócić z trzema talerzami zupy
warzywnej i sztućcami. Jak najdoskonalsza kelnerka położyła je przed
rycerzami.
- Smacznego.- uśmiechnęła się promiennie
- Wzajemnie.- odpowiedzieli chórem
Potrawa szybko zniknęła z talerzy. Dziewczyna złożyła ręce w piramidkę,
przekrzywiła lekko głowę, a biały kosmyk opadł jej na twarz.
- Jakie macie plany? Na potem? Bo musicie się czymś zająć po schwytaniu
nekromanty i unieszkodliwieniu smoka. Może mogłabym pomóc? Zawsze
możecie się do mnie zwracać z jakimikolwiek prośbami.
<Dante? Krigar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz