Asmistus kiwnął w zamyśleniu głową.
- Pod jednym warunkiem.
- Jakim znowu?
- Będziesz wykonywać tylko moje rozkazy. Niektórzy magowie nie są tak tolerancyjni jak ja i mogą zechcieć z miejsca oddać się paladynom.
Kiwnęła głową i usiadła w fotelu.
- Dobra, czyli nie mam się wychylać.
- Twoje skrzydła są nieco widoczne. - usiadł nieopodal i złączył palce w piramidkę.
Spojrzała na piękne pióra.
- To problem?
- Owszem, wręcz krzyczą "zabij mnie".
- Bez przesady. - oburzyła się dziewczyna.
- Dam ci proste zaklęcie który je ukryje. Nie będziesz się musiała obawiać, że ktoś nagle wpadnie na głupi pomysł.
Rozpogodziła się nieco.
- Czyli...
- Mogę przyjąć cię do gildii. Musisz jeszcze znaleźć Mistrza, ale na pewno sobie z tym poradzisz.
Pogłaskała wilczycę z zadumą.
- Myślałam, że to ty będziesz mnie szkolił.
Uśmiechnął się z zamyśleniem.
- Nie sądzę abyś ze mną wytrzymała. Bywam...
- Trudny? - zapytała.
- Delikatnie ujmując. Moi uczniowie albo popadają w szaleństwa albo są martwi, o ile wcześniej nie zrezygnują. Jest jeszcze Albert, ale on to zupełnie inna sprawa.
- Dlaczego? - zapytała, ponownie biorąc filiżankę.
Skrzywił się i nie odpowiedział.
- Na parterze są pokoje dla akolitów. Zajmiesz jeden i będziesz mogła wracać kiedy chcesz. Dostaniesz dostęp do naszej biblioteki i składników, ale nie zniszcz nic.
- Dobra rozumiem, mam być grzeczna. Ale dlaczego nie chcesz mnie uczyć?
Spojrzał na nią ciężko.
- Tego nie powiedziałem. Ale w obecnym stanie nie przejdziesz moich testów.
<Hazel? Patrz jaki miły, jeszcze w nic jej nie zamienił xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz